W tym wykładzie chciałbym mówić o komunikowaniu się, a właściwie mówieniu innym o Jezusie pod wpływem działania Ducha Świętego.
Wiadomości, które zdobyliśmy, na nic się nie przydadzą, jeśli nie będziemy ich używać. Biblia mówi, że „wiedza nadyma”. Posłużę się takim przykładem. Gdybyśmy mieli kota i karmili go śmietanką, rybami, myszkami i szczurkami, jednocześnie nie pozwalając mu biegać, to po jakimś czasie kot zrobiłby się bardzo, bardzo tłusty. A co taki kot robi? Śpi! I to samo robią „tłuści” chrześcijanie. Śpią!!! Jeżeli utyjemy z powodu wiedzy, utuczymy się teoriami, będziemy jak ten kot ciągle drzemać w chrześcijańskim kokonie i nie przejmować się światem, który ginie. Jak wielu z was w momencie nawrócenia umarło w sposób fizyczny? Chyba nikt, a przecież celem naszego chrześcijańskiego życia jest dostać się do nieba. Nawracamy się, umieramy i idziemy do wieczności. Nie! Naszym celem nie jest dostać się do nieba. Oczywiście powinniśmy tam zmierzać, ale nasze życie ma jakiś cel tutaj na ziemi. Dlatego właśnie nie umarliśmy natychmiast po nowonarodzeniu. Czy możecie sobie wyobrazić takie nabożeństwo ewangelizacyjne? Pytamy: „Czy ktoś chce przyjąć Jezusa jako Zbawiciela?” Człowiek podnosi rękę, biegnie do przodu i nagle… zawał! Umiera! Myślę, że nikt więcej nie odważyłby się zrobić tego, co on. Mielibyśmy tylko jednego nawróconego. Ale ponieważ nic takiego się nie dzieje, to znaczy, że tutaj na ziemi mamy jeszcze coś do zrobienia. Duch Święty nie wstępuje do naszego serca tylko po to, byśmy mówili językami. On przychodzi, byśmy mogli demonstrować Jego działanie jako „Bożego Palca”. W Dziejach Apostolskich 1,8 czytamy: „Weźmiecie moc Ducha, kiedy zstąpi na was i będziecie Mi świadkami”. Nie dlatego, że musicie nimi być, ale dlatego, że Duch Święty zawsze mówi o Jezusie. Jeżeli więc Duch Święty jest we mnie, zawsze będę wskazywał na Jezusa. I nie muszę przejść specjalnego kursu czy studiować, żeby coś takiego robić. Jeśli Duch Święty jest we mnie, to będę Jego świadkiem. Ale… Biblia też mówi: „Niech ci się stanie według twojej wiary”. Jeżeli przyjmując Ducha Świętego chcesz mówić tylko innymi językami, to będziesz tylko to robił. „Niech ci się stanie według twojej wiary”. Ale jeśli przychodzisz do Boga i mówisz: „Pragnę Ducha Świętego, abym mógł występować przeciw szatanowi” – to tak będzie. „Niech ci się stanie według twojej wiary”.
Kiedy ja zapragnąłem Ducha Świętego, to chciałem, aby w moim życiu zaczęła działać moc Boża. Mówiłem językami, ale otrzymałem także moc. Te wszystkie rzeczy zostaną wam dodane, jeśli najpierw będziecie szukać Królestwa Bożego. Bóg zostawił nas na tej ziemi, abyśmy przekazywali innym to, co On dla nas uczynił. Takie właśnie jest zadanie Ducha Świętego – mówienie o Chrystusie wszystkim ludziom, których spotykamy. Nie mamy być zielonoświątkowcami bez celu! Przecież mamy cel – mówienie o Jezusie. Bez strachu, ale z odwagą, tak jak w dzień Zielonych Świąt.
Mógłbym stanąć pełen Ducha Świętego przed każdym z was, patrzylibyście na mnie, a ja bym stał, stał, stał i stał. Jednak nic by to nikomu nie dało. Chrześcijanom często wydaje się, że nic nie muszą robić. Ale my musimy się komunikować. Bóg każdemu z nas dał usta. W Liście do Rzymian czytamy: „Jak usłyszą, jeśli ktoś nie pójdzie i nie powie? Jak mogą uwierzyć w kogoś, o kim nie słyszeli? Ktoś musi im powiedzieć!” Jeżeli ty tego nie zrobisz, to kto? Bóg dał ci usta i język. Powinieneś z tego korzystać, aby mówić ludziom o Jezusie. W chrześcijaństwie powinno być to jak pulsowanie serca. Jeśli nasze życie polega tylko na tym, że chodzimy do zboru, jeździmy na obozy czy seminaria, to nie wypełniamy celu, dla jakiego Jezus posłał nas na tę ziemię. „Jak usłyszą, jeśli nie ma kogoś, kto by im powiedział” – Biblia dokładnie mówi: “Jeśli nikt nie będzie głosił”.
Tutaj pojawia się problem, bo słowo „głosić” jest dla nas często dziwnym słowem. Gdy tylko słyszymy o głoszeniu, pojawia się przed nami obraz zboru, kościoła o pięknej kazalnicy oraz nas siedzących ze znudzeniem w ławce. Jeżeli więc ty słysząc słowo „głosić” masz takie skojarzenia, to co dopiero ludzie ze świata. Kto ich tego nauczył? My to zrobiliśmy! Przyszli do kościoła, zobaczyli jak się zachowujemy i dlatego mają takie wyobrażenia. Nauczyliśmy ich, że kościół, nasz sposób bycia i porozumiewania się jest nudny. W Ewangelii Mateusza czytamy, iż osądza się drzewo po jego owocach. Jeśli my będąc owocem drzewa jesteśmy nudni, to w mniemaniu ludzi ze świata drzewo także musi być nudne. Tego właśnie nauczyliśmy ten świat przez nasz styl bycia i komunikowania się. A BÓG NIE JEST NUDNY! On nigdy nie był nudny. Może kościół tak, ale Bóg nie! Jeżeli mi nie wierzycie, spójrzcie tylko na wasze twarze, usta, nos, oczy. Popatrzcie tylko, czy widzieliście kiedyś dwóch jednakowych ludzi? Czy istnieją dwa jednakowe płatki śniegu? Czy na całym świecie znajdziecie dwa źdźbła trawy, które byłyby identyczne? NIE! Dlatego że Bóg jest nieskończenie twórczy. Bóg „zmęczył się” tworzeniem ryb o jednakowym kształcie i po prostu dla zabawy zrobił rozgwiazdę, ośmiornicę, koniki morskie. Tak po prostu dla twórczej przyjemności. A my ośmielamy się wziąć takiego Boga i zmieścić Go w 3 hymnach, 2 modlitwach, 4 refrenach i 25-minutowym kazaniu. Jak możemy coś takiego robić? To jest straszne przestępstwo! Przecież drzewo nie jest nudne! Bóg nie jest nudny! Jeśli więc drzewo jest dobre, to i owoc musi być dobry. Nie powinniśmy być nudni! Nie powinniśmy być nudni w sposobie komunikowania się i stylu życia. Musimy zdać sobie sprawę z tego, iż w wielu przypadkach kazanie nie jest skutecznym sposobem przekazywania czegokolwiek. Pomyślcie, ile kazań już słyszeliście w swoim życiu? Jestem wierzący dopiero od 12 lat i słyszałem już tysiące kazań. Jeżeli zaczniemy komuś głosić kazanie i on będzie nas słuchał, to po trzech godzinach będzie pamiętał 70% z tego, co mu powiedzieliśmy, a po trzech dniach będzie pamiętał mniej niż 10%. Dlatego nie jest to skuteczna ewangelizacja. Jeśli człowiek używa nie tylko swoich uszu, ale i oczu, to po trzech godzinach pamięta 72%, po trzech dniach 20%. Dołączając do tego jeszcze doświadczenia, po 3 godzinach pamiętamy aż 85%, a po 3 dniach 65%. Teraz wyobraźmy sobie, gdy dodamy twórczą moc Boga, płynącą w naszych sercach, przekazując wszystko we współczesny sposób z odpowiednimi ilustracjami, a oni odczują to przez Ducha Świętego – po 3 godzinach ludzie będą pamiętać 95%, a po 3 dniach 93%. Dlatego też mamy Ducha Świętego, by dawał nam zdolności twórcze w tym, co robimy. Musimy mówić językiem zrozumiałym dla ludzi, korzystać z rzeczy, jakie są dzisiaj ważne. Kiedy idziemy do więzienia, bezcelowe jest mówienie tam językiem kościelnym, ponieważ ludzie nic nie zrozumieją. Wszystko, co byśmy mówili, nie miałoby sensu. Musimy nauczyć się tłumaczyć samych siebie, tak żeby ludzie ze świata rozumieli poselstwo Jezusa Chrystusa.
Kiedy przyprowadzasz kogoś do kościoła, przyjrzyj się jego zachowaniu. On odróżnia się od wszystkich pozostałych. Czy zauważyliście, że chrześcijanie mają zdolność zapadania w śpiączkę, taką klasyczną postawę zielonoświątkowca? Siedzą, oczy nieco zamglone, wzrok utkwiony w jednym miejscu i nagle budzi się – „Alleluja!” Po czym wraca do snu, by w mniej lub bardziej odpowiedniej chwili znowu krzyknąć – „Alleluja! Chwała Panu!” Coś takiego robią chrześcijanie, ludzie niewierzący nie potrafią tego, nie mają takiego daru. Czy zauważyliście, że niewierzący nie potrafią w kościele cicho mówić, ciągle zadają pytania: „Co tak długo?” albo stwierdzają: „Ale nuda!” Potem zaczynają się drapać, bo drętwieją im pewne części ciała, następnie liczą płytki na podłodze, patrzą kto ma skarpetki nie do pary. Robią cokolwiek, aby nie zasnąć. A dzieje się tak, ponieważ jesteśmy bardzo nudni w sposobach, jakimi próbujemy powiedzieć innym o Chrystusie.
Spójrzmy jeszcze raz do 2 rozdziału Dziejów Apostolskich. Jest tam napisane, że w czasie, kiedy zstąpił Duch Święty, w Jerozolimie przebywało wiele mężczyzn i kobiet bojących się Boga ze wszystkich krajów świata. Przyjrzyjmy się, co naprawdę zwróciło ich uwagę. Czy zachowanie uczniów, a może hałas? Nie. Oni zainteresowali się, ponieważ każdy z nich usłyszał swój język. Dlatego też my rozmawiając z ludźmi musimy używać słów dla nich zrozumiałych. Nie mogę powiedzieć do kogoś niewierzącego: „Bracie, czy zostałeś obmyty krwią?” W odpowiedzi pewnie usłyszę: „Nie, raczej używam mydła!” Nie mogę też używać zwrotów: „Jezus zbawia” czy „Jezus ratuje”. Gdy byłem jeszcze niewierzący, wiele razy widziałem takie hasła wypisane na kościelnych tablicach, ale w ogóle tego nie rozumiałem. Znaczyło to dla mnie tyle, co „Jezus broni, Mojżesz strzela bramki”. „Kiedy się nawróciłem”, „kiedy zostałem zbawiony” – to kolejne zwroty, które używamy z upodobaniem. Jednak musimy zdać sobie sprawę z tego, że oni nie mają pojęcia, o co nam chodzi. Mówimy w języku dla nich obcym. Nie wiedzą, czego od nich chcemy, o co się pytamy. Nie jest to ich wina! Tym razem wina leży po naszej stronie. Stając się chrześcijanami bardzo często tracimy „zrozumienie” tego, co dzieje się w świecie. Bóg każdej osobie dał wyobraźnię i świat z niej korzysta. Jeśli oglądacie MTV, to wiecie, że obrazy na ekranie zmieniają się co 4 sekundy. A my się spodziewamy, iż skupimy ludzką uwagę przez 15 lat. Ale nie jest to możliwe! Świat korzysta z wyobraźni bez Ducha Świętego. Steven Spielberg jest bardzo twórczym człowiekiem. „Gwiezdne wojny” powstały w jego głowie. To, co widzimy na ekranach, narodziło się w umysłach niewierzących. Jest produktem bezbożnej wyobraźni. Jeśli więc szatan posługuje się ludźmi w ten sposób, to czyż Bóg nie może uczynić czegoś o wiele lepszego? Pomyśl tylko, co twój umysł może zrobić pod Bożym natchnieniem. My zaś jesteśmy cały czas do tyłu, dlatego że mamy założone klapki na oczy i nie korzystamy z wyobraźni, jaką otrzymaliśmy od Boga.
Razem z żoną bardzo często bawimy się w taką grę. Chodzimy dookoła domu albo idziemy do sklepu i moja żona podnosi jakąś rzecz, rzuca ją do mnie i mówi: „Głoś kazanie na ten temat”. Wtedy nie mam czasu, by usiąść i przygotować kazanie, ale mogę poprosić Ducha Świętego o Boże pomazanie, o Bożą wyobraźnię. „Zdolności twórcze Boga” – mając to, możesz głosić kazanie w oparciu o wszystko, absolutnie wszystko. Aby pokazać, że jest to możliwe, podam parę przykładów:
- Szpula nici
Na szpuli znajduje się nić, która jest bardzo słaba. Jeżeli mocniej szarpniemy, urwie się, nie wytrzymując dużego naprężenia. Ale jeżeli nawiniemy nić na szpulę, to trudno będzie ją rozerwać. Podobnie jest z chrześcijanami. Kiedy jesteśmy sami, diabeł może łatwo przyjść i rozerwać, zniszczyć nas. Lecz gdy żyjemy w jedności, szatan nie jest w stanie wyrządzić nam szkody, ponieważ jesteśmy nawinięci na coś solidnego, na skałę, którą jest Jezus Chrystus.
- But
Przypomina mi faryzeusza. Dlatego że wewnątrz śmierdzi, a na zewnątrz wygląda pięknie. Jest czysty, ma ładne szwy. Jest także nasmarowany czymś, co powoduje, że woda nie wsiąka do środka. Tak jest z każdym faryzeuszem. Kiedy Bóg próbuje dotrzeć do niego, „ochrzcić go”, to wszystko po prostu po nim spływa. Taki człowiek wydaje nam się ładny, miły, ale jego wnętrze śmierdzi.
- Ampułka z lekarstwem
Wielu ludzi posiada w domu Biblię, ale nie korzysta z niej. Stawia na półce i po jakimś czasie pokrywa ją kurz. Staje się bezużyteczna. To tak jak z lekarstwem, które stoi w apteczce i nie zażywamy go. Nie uleczy żadnej choroby, chociażby przepisał je najlepszy lekarz.
- Muszla
Z zewnątrz wygląda pięknie, ale w środku jest pusta. Przypomina młodych ludzi, którzy wydają się weseli, radośni. Jednak ich wnętrze jest puste, zostało okradzione z nadziei, marzeń i wizji. Ale Bóg dla każdego ma swój cel i chce z powrotem napełnić jego wnętrze. Dać prawdziwe życie wszystkim nastolatkom w Polsce. A to może nastąpić wówczas, gdy oddadzą swoje życie Jezusowi Chrystusowi. On pozwoli im rozpocząć od nowa, wleje do ich wnętrza cel, wizje, marzenia.
- Kawałek drewna
Ten kawałek drewna stanowił kiedyś część drzewa, tak jak my stanowiliśmy jedno z Bogiem przy stworzeniu świata. Ale człowiek zgrzeszył i został oddzielony od Boga, podobnie jak ten kawałek drewna od drzewa. Jednak Bóg w swojej ogromnej miłości dał ludziom Jezusa Chrystusa jako okup za ich grzechy, by mogli znowu oglądać oblicze Boże.
Wszystkie te kazania zostały powiedziane przez młodych ludzi na seminarium. Nie mieli czasu, żeby się przygotować, otrzymali jakąś rzecz i musieli mówić. Na tym przykładzie możecie zobaczyć, co się dzieje, kiedy Bóg pobudza waszą wyobraźnię. Nikt nie wmówi mi, że jest tylko jeden sposób głoszenia Ewangelii. Nie próbujcie występować przeciwko Bożemu Duchowi Świętemu przez ograniczenie Jego zdolności twórczych. Być może myślisz sobie: „To taka nowinka z zachodu, ale w Polsce to się nie sprawdzi”. Nieprawda! Niedawno wszedłem do jednego z polskich sklepów i zobaczyłem tam mnóstwo zachodnich rzeczy: video, ubrania, lody, napoje oraz waszych rodaków kupujących te towary. Muzyka grana na waszych dyskotekach jest muzyką zachodnią. Dlatego nie powiecie mi, że w tym kraju to się nie sprawdzi. Duch Święty działa wszędzie. Zdolności twórcze, które umieścił w tobie sprawdzają się wszędzie.
W wykładzie tym przez cały czas staramy się mówić na temat skutecznego komunikowania się. W Ewangelii Mateusza 4,19 Pan Jezus powiedział: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Aby łowić, trzeba posiadać jakieś umiejętności. Podczas łowienia trzeba mieć trzeźwy umysł. Jeżeli zaśniesz, to nic nie złapiesz. Od czasu do czasu może ci się poszczęścić, ale i tak w końcu będziesz musiał się tej sztuki nauczyć. Możemy wyróżnić dwa rodzaje uczniostwa. Pierwszy – podstawowy, dotyczy tego, że każdy wierzący powinien uczyć się, jak czytać i studiować Biblię, jak się modlić, jak prowadzić zwycięskie życie w Jezusie. Każdy chrześcijanin musi być uczniem, naśladowcą. Drugi rodzaj uczniostwa to jest kształcenie ludzi na liderów. Tutaj zawarte jest wszystko, co podstawowe dla chrześcijanina oraz uczenie się, jak kierować ludźmi, motywować ich do działania, przekazywać im niektóre rzeczy, porozumiewać się z nimi, komunikować. Kiedy przyjrzymy się, jak Pan Jezus żył z uczniami, możemy zobaczyć, iż nauczał ich dwóch podstawowych rzeczy: komunikowania i motywacji.
Chciałbym podać teraz pewien plan, który będzie pomocny w rozwinięciu waszych zdolności komunikowania się. Jeżeli nie będziesz potrafił mówić do ludzi, to nigdy nie przekażesz im poselstwa Ewangelii. Powracając do przykładu z 2 rozdziału Dziejów Apostolskich, kiedy ludzie w Jerozolimie przyszli zobaczyć uczniów, na których spoczął Duch Święty, cudem nie było tylko to, że oni mówili różnymi językami. Cud polegał także na tym, co ci ludzie słyszeli. Był to taki „cud w uszach”. Może niektórzy z was czują się nieprzygotowani, myślą, że nie potrafią pięknie mówić. Ale Bóg cię użyje! On także będzie pomazywał, namaszczał uszy słuchających. Nigdy o tym nie zapominaj!
- Nie bądź zwyczajnym mówcą.
Każdy potrafi mówić, ale to nie znaczy, że wszyscy będą go rozumieć. Mówca prezentuje, przedstawia treść. Wielu kaznodziejów we wspaniały sposób przygotowuje słowo, ale ludzie wychodzą i nic z tego nie wynoszą. Jeżeli chcesz skutecznie przekazać Ewangelię, to na pierwszym miejscu musisz stawiać ludzi, do których chcesz mówić. Nie jest ważne, jak piękne przygotowałeś kazanie, lecz to, czy podczas twojego zwiastowania ludzie czuli się ważniejsi od twoich notatek.
Zwykły mówca zadaje sobie pytanie – co ja z tego mam? Jeśli chcesz skutecznie przekazywać Ewangelię, to musisz zadać inne pytanie – czego oni potrzebują? Nie jest ważne to, co ja mam im do powiedzenia, ale to, czego oni potrzebują. Mógłbym w tym wykładzie opowiadać o różnych ciekawych rzeczach, jednak ważniejsze jest to, czego wy potrzebujecie.
Zwyczajny mówca przejmuje się techniką. Jeżeli chcesz skutecznie przekazywać Ewangelię, musisz przejmować się nie swoją techniką, lecz atmosferą panującą wśród słuchaczy. Musisz starać się, by była ona żywa, aby ludzie mogli być aktywni, mogli wynieść coś z tego, co mówisz.
Zwykły mówca przejmuje się treścią, zawartością słowa, które przygotował. Ale jeśli chcesz skutecznie przekazywać Ewangelię, to będziesz myślał o zmienieniu ludzi. Nie będziesz na pierwszym miejscu stawiał treści, lecz chęć wywołania zmiany w słuchaczu. Niektórzy mówcy wypowiadają piękne słowa, ludzie wychodzą i mówią: “O! Jakie to było wspaniałe”, ale tak naprawdę nie dokonała się w nich żadna zmiana.
Zwyczajny mówca stawia sobie za cel wypowiedzenie całego kazania. Lecz ty, jeśli chcesz skutecznie głosić Ewangelię, musisz jako cel obrać sobie „dopełnienie” ludzi. To znaczy, że powinieneś wywołać w ludziach podjęcie jakiejś decyzji. Billy Graham bardzo często skraca swoje kazania. Rozpoznaje, kiedy Duch Święty napełnia miejsce i wtedy kończy mowę. Ty także musisz nauczyć się dostrzegania tego, kiedy Duch Święty „wkracza na scenę”. Wtedy wezwij ludzi do podjęcia decyzji. Nieważne, w jakim miejscu kazania jesteś, jeżeli historia, którą właśnie opowiadasz dotyka serc ludzi, zaproś ich do przyjęcia Jezusa Chrystusa. Nie przejmuj się, że masz do omówienia jeszcze dwa czy trzy punkty, to nie jest ważne. Myśl przede wszystkim o ludziach. Przypatrzmy się sytuacji w domu Korneliusza. Oni mówili innymi językami, zanim Piotr skończył kazanie. A przecież mógł powiedzieć: „Cisza! Dajcie mi dokończyć”. Jednak nie zrobił tego, bo wiedział, że w tej chwili działa Duch Święty. Pewnego razu usługiwałem na obozie dla nastolatków. Kiedy przemawiałem, Bóg powiedział do mnie: „Powiedz tej dziewczynie, żeby wstała i zakręciła się wokoło”. Bałem się to uczynić i dalej ciągnąłem swoje kazanie, ale Bóg ponownie przemówił w ten sam sposób: „Powiedz jej, że ma wstać i zakręcić się wokoło”. Wtedy zwróciłem się do niej: „Wstań i zakręć się wokoło!” Osoba siedząca obok niej krzyknęła: „Nie! Ona jest chora!” A ja odpowiedziałem: „Nic mnie to nie obchodzi. Wstań i zakręć się!” W jej wzroku było pełne zdziwienie, lęk i obawa, ale kiedy to zrobiła, nagle jej oczy rozszerzyły się. Zapytałem się: „Jak się czujesz?” Odpowiedziała: „Ból ustąpił”. Bóg uzdrowił ją w jednej chwili. Oczy wszystkich znajdujących się w tym pomieszczeniu otworzyły się szeroko, byli pełni podziwu dla Bożej mocy. Ale gdy wydawałem tej dziewczynie polecenie, by wstała, ci nastolatkowie myśleli, że jestem złośliwy. Gdyby nie było to Boże plecenie, naprawdę znalazłbym się w kłopotach.
- Unikaj pojawiających się kłopotów.
- Zawsze dbaj o dobrą relację z ludźmi.
- Używaj ciekawych porównań, posługuj się poczuciem humoru, staraj się by słuchacze czuli się odprężeni.
- Nie bądź “sztywny”.
- Nie bądź “przeintelektualizowany”, zaangażuj publiczność emocjonalnie.
Gdy przemawiam do nastolatków, staram się w szczególny sposób ich zaangażować. Kiedyś zwiastowałem słowo na podstawie 6 rozdziału 1 Księgi Samuela. Jest tam opis tego, jak woły ciągnęły Arkę Przymierza. Wcześniej przygotowałem gumową rękawicę i pasek. Wyciągnąłem dwie osoby ze słuchaczy, napełniłem rękawice wodą i przywiązałem je do tych ludzi. Potem wziąłem kawałek czarnego papieru, wyciąłem kółka i taśmą klejącą przykleiłem na ich ubrania. Mieli czarne kropki i wymiona, wyglądali jak krowy. W ten sposób udało mi się zaciekawić i wciągnąć emocjonalnie młodzież w to, co robiłem.
- Utrzymuj kontakt wzrokowy i przekazuj to, co mówisz także wyrazem twarzy.
- Korzystaj z humoru.
- Zawsze zastanawiaj się nad tym, czy słuchacze rozumieją, o czym mówisz.
- Jeżeli zauważysz, że twoje słowa nie docierają do nich, to porzuć ten punkt, zmień kazanie, mów na temat, który ludzi interesuje. Zmuś ich do zrozumienia.
- Unikaj niskiej energii i małego entuzjazmu!
- Pamiętaj, iż ty jesteś właścicielem tego, co mówisz i musisz w to wierzyć.
Jeżeli ty nie będziesz w to wierzył, to słuchacze też nie uwierzą. Przekazuj nie tylko to, co masz w umyśle, ale przede wszystkim zawartość twego serca. Przypomnijcie sobie, dlaczego nie wierzyliście swoim nauczycielom? Właśnie dlatego, że oni sami nie bardzo byli przekonani do tego, co mówią. Uczyli was tylko teorii z książek. Ale ty pokaż ludziom, że wierzysz w to, co mówisz.
- Nie posługuj się nudnym językiem i nudnymi materiałami.
- Współpracuj ze słuchaczami, używaj ich.
- Mów z przekonaniem.
Jeżeli chcesz być skuteczny w tym, co robisz, to zawsze mów z przekonaniem. Musisz wierzyć w to, co robisz. Być może czasami wydaje się ci, że jesteś zwyczajną osobą i nic szczególnego nie masz do powiedzenia. Jednak kiedy poddasz się działaniu Ducha Świętego, zaufasz Mu, będziesz wypowiadał Słowo Boże z przekonaniem, staniesz się niezwykłym komunikatorem.
- Przemawiaj z oczekiwaniem.
Przemawianie do młodzieży jest bardzo trudne i dziwne. Mogą akurat dłubać sobie w nosie albo w uchu, rzucać w siebie przeżutymi kawałkami papieru. Jednak nie patrzmy na kawałki papieru, nie patrzmy na to, co wydłubują z nosa, ale patrzmy na potencjał w nich zawarty. W twojej grupie młodzieżowej może być przyszły kaznodzieja czy ewangelista na miarę Billy Grahama. Słyszeliście, jak zaczęło się przebudzenie w Argentynie? Tradycyjne zbory zielonoświątkowe zaczęły zmieniać swoje poglądy na temat Ducha Świętego, zaczęły trzymać się Bożego Słowa. Wtedy Bóg powołał zwyczajnego człowieka, który nie był duchownym, lecz biznesmen – brat Anakondia. Nie skończył żadnego seminarium, szkoły biblijnej. Głosił na ulicach i zaczęły dziać się cuda. Ludzie byli uwalniani od demonów, otrzymywali zbawienie i byli napełniani Duchem Świętym. Bóg użył tego człowieka, aby zdobył dla Chrystusa ponad milion ludzi. Odbyły się tam największe spotkania ewangelizacyjne w historii Ameryki Łacińskiej.
Dlatego kiedy mówisz spodziewaj się czegoś, bo za 5 lat ten młody chłopiec, ta młoda dziewczyna mogą być w potężny sposób przez Boga użyci. Nie przyjeżdżam do Polski po to, by stać się sławnym, ale dlatego, iż oczekuję czegoś po polskiej młodzieży, widzę w niej potencjał do wykorzystania. Zapamiętaj, jeżeli chcesz skutecznie przekazywać poselstwo Ewangelii, to musisz mówić z przekonaniem, oczekując czegoś.
- Żyj według tego, co mówisz.
Jest to bardzo ważne, ponieważ nie chodzi tylko o wiedzę. Liczy się także to, co czujesz i co robisz. Jeżeli twoje życie będzie odznaczało się prawością, posłuszeństwem, pokorą i trwaniem w woli Bożej, wówczas będziesz miał wpływ na życie nastolatków. Patrząc na ciebie będą czuli się zachęceni, by zmieniać siebie, doskonalić swoją społeczność z Bogiem.
- Umiejętnie wykorzystuj czas.
- Patrz na słuchaczy.
- Zwracaj uwagę na ich zachowanie. Jeśli widzisz, że są zmęczeni, to przeprowadź krótką gimnastykę, opowiedz jakiś dowcip, zaangażuj kogoś itp.
- Miej na tyle odwagi i zaufania do siebie, aby podjąć ryzyko.
- Zwracaj uwagę na efekty, a nie na opinie ludzi.
Wielu z nas boi się, że jakaś starsza osoba może poczuć się urażona. Dlatego często zapominamy o nastolatkach, a staramy się przypodobać starszemu wierzącemu. Ale ty nie możesz zapomnieć, do kogo chcesz dotrzeć. Nie przejmuj się tym jak wyglądasz, jak się zachowujesz, rób wrażenie na tłumie. Zdobądź polską młodzież dla Chrystusa!
- Zachęcaj słuchaczy do reakcji.
Staraj się, by w jakiś sposób reagowali na to, co mówisz. Kiedy ja zadaję pytanie, oczekuję na nie odpowiedzi, chcę, by młodzież była aktywna. Największą obrazą dla mówcy są znudzeni słuchacze, którzy nie robią notatek i niczym się nie przejmują. Jednak ty ucz nastolatków w twojej grupie młodzieżowej, aby robili notatki, siadali w pierwszych ławkach, ponieważ ci z ostatnich to gatunek wymierający. Nie zajmuj młodych ludzi opieką nad szkółką niedzielną czy nagłośnieniem podczas nabożeństwa. Dziećmi może zająć się jakaś starsza siostra, a nagłośnieniem starszy brat. Posadź twoich nastolatków w pierwszej ławce! Niech robią notatki, biorą aktywny udział w tym, co się dzieje.
- Naucz się mówić w sposób twórczy.
Trzymaj swoją grupę młodzieżową w niepewności, niech zgadują. Nie bądź łatwy do przewidzenia, zaskakuj słuchaczy. Największym komplementem dla mnie jako pastora jest to, gdy dziecko lub jakiś nastolatek prześle mi karteczkę: „Pastorze, podobają mi się twoje kazania”. Wkładam ją wtedy do mojego notatnika modlitewnego i mówię: „Panie Jezu, pozwól mi dobrze przekazywać poselstwo. Pomóż tym słabym ustom pokazać, jak wielki Ty jesteś”. Im bardziej jesteś przewidywalny, tym mniej jesteś skuteczny, dlatego że przewidywalność jest nudna. Uczniowie nie byli w stanie przewidzieć następnego ruchu Pana Jezusa. On zawsze ich zaskakiwał.
Pewnego razu głosiłem Słowo w bardzo dużym zborze. Ludzie tam zachowywali się sztywno i niesamowicie formalnie. W końcu zdjąłem wszystko ze stołu do Wieczerzy Pańskiej, stanąłem na nim i zacząłem mówić na temat komunii z Bogiem. Oni do dzisiaj mnie pamiętają. Niektórym starszym osobom to się nie podobało, mówili: „Co on zrobił? To świętokradztwo!” Ale do teraz wiedzą, co to znaczy mieć społeczność z Bogiem.
Pamiętaj, im mniej jesteś przewidywalny, tym bardziej jesteś skuteczny. Powiedzmy, iż zamierzasz głosić na temat zbroi Bożej z 6 rozdziału Listu do Efezjan. Znajdź jakiś wojskowy hełm, karabin i mundur. Kiedy zwiastujesz o zdobywaniu ludzi dla Jezusa, to przygotuj sobie dużą wędkę, starą łódkę i dużą śmierdzącą rybę. Pamiętam, jak pewnego razu mówiłem o ścięciu głowy Jana Chrzciciela. Wcześniej przygotowałem sobie głowę lalki, oblałem ją ketchupem i przyczepiłem makaron spaghetti. Trzymałem to schowane za kazalnicą. Napięcie rosło i w momencie, kiedy mówiłem: „I wtedy głowę Jana Chrzciciela odcięto!” – wyjąłem przygotowany rekwizyt. Opowiadałem o krwi, ścięgnach i ostrej siekierze, a później o tym, jak niesiono jego głowę na przyjęcie. Niektóre dziewczyny prawie zwymiotowały.
Czy wiecie, jaki jest niewybaczalny grzech? Odpowiedź jest prosta, niewybaczalny grzech to nudny lider młodzieżowy! Jeżeli nie potrafisz się ekscytować tym, co robisz, proszę nie bądź liderem młodzieżowym. Zajmij się raczej służbą dla staruszków. Kiedy głosisz, opowiedz jakiś dowcip! Wrzaśnij! Uderz pięścią w kazalnicę! Podskocz! Zrób coś! Tylko nie bądź nudny, bo nikt ci tego nie wybaczy.
- Zawsze podawaj zastosowanie tego, o czym mówisz.
Biblia mówi, że upodobało się Bogu zbawić ludzi przez głupie zwiastowanie. Życie ludzi młodych można odmienić przez słowo wypowiadane pod namaszczeniem Ducha Świętego. Ale nigdy nie zapominaj, by podać, jak zastosować je w życiu.
- Baw się mówiąc.
Bardzo ważne jest to, abyś posiadał poczucie humoru, kiedy mówisz do młodzieży. Byście mogli razem świetnie się bawić w trakcie twojego kazania. Zawsze, gdy przemawiasz, zadawaj sobie pytanie: „Czy słucha się mnie z przyjemnością?” Nie traktujmy siebie zbyt poważnie.
- Kiedy mówisz – pokazuj.
Posłuż się swoją wyobraźnią. Ludzie potrzebują widzieć to, co mówisz, wówczas nie utracą tego. Oni czują to, co widzą i robią to, co widzą. Namaluj i pokaż im obraz, zmuś ich, by zobaczyli i wyryli w umyśle treść twego kazania.
- Mów w sposób prosty.
Zauważ, że wszystkie prawdy w nauczaniu Jezusa były proste i zrozumiałe. Pamiętaj, każde kazanie, przemówienie, lekcja powinny mieć jeden temat. Jeżeli będziesz mówił o wszystkim, w końcu nie powiesz o niczym, a najgorsze, że nikt ze słuchaczy nie będzie wiedział, o co ci chodzi.
- Wywieraj wpływ na ludzi.
Innymi słowy oczekuj na jakąś reakcję ze strony słuchaczy. Jeżeli chodzi o ludzi młodych, to stoi przed tobą wielkie wyzwanie, ponieważ w ich umyśle zawsze pojawiają się pytania: „A dlaczego ja miałbym zareagować? Dlaczego miałbym się nawrócić? Dlaczego miałbym przeżyć chrzest w Duchu Świętym?” Przemawiając postaw sobie cel. Zastanów się, jaki chcesz wywrzeć wpływ na ludzi. Czy chcesz żeby się nawrócili, przeżyli chrzest w Duchu Świętym? A może zaczęli płacić dziesięcinę, spędzali więcej czasu na modlitwie? Zawsze oczekuj reakcji, staraj się wywołać w ludziach podjęcie jakiejś decyzji.
Mam nadzieję, że to, co usłyszeliście w tym wykładzie, pomoże wam prowadzić wasze grupy młodzieżowe.