Przywództwo jest to szczególna rzecz, do której Bóg powołuje ludzi. W tym wykładzie chciałbym właśnie o tym mówić. Rozpocznę od trzech sfer, z którymi każdy lider ma do czynienia.
1. Sfera fizyczna
Wykonując w Kościele jakąś pracę, zawsze będziesz potrzebował przedmiotów fizycznego użytku. Mam tutaj na myśli pomieszczenie, krzesła, rzutnik itp. Ludzie często mają skłonność do tego, by zauważać, rzeczy jakich im brakuje i pomijają to, co posiadają. Podobna sytuacja zdarza się wśród liderów, jednak czasami warto zadać sobie trud i sporządzić listę przedmiotów, które są dostępne. Okazuje się wtedy, że posiadamy bardzo dużo rzeczy, o których wcale nie pamiętamy. Są zbory posiadające pomieszczenie, rzutnik, folie, gdzieś tam można znaleźć kartki i mazaki. Nagle zauważasz, że masz bardzo dużo przedmiotów, którymi możesz się posłużyć wykonując swoją służbę. Wówczas zamiast mówić: „Nie mam odpowiedniego sprzętu i nic nie mogę zrobić”, mówimy: „Jestem powołany przez Boga i mam rzeczy, które mogę wykorzystać, by wypełnić Bożą wizję”.
2. Sfera finansowa
Jest to bardzo trudna sfera i w niej będziemy doświadczać ciągłego braku, ciągle będziemy zmuszeni oszczędzać. Dobry przywódca musi posiadać następujące cechy, jeżeli chodzi o kwestię pieniędzy:
- Wewnętrzne zrozumienie pieniędzy – Lider finansowo zawsze spogląda w przyszłość. Gdy rozpoczynaliśmy organizowanie seminariów w Polsce, na sześć miesięcy przed pierwszym przyjazdem przygotowaliśmy sobie budżet. Mieliśmy nadzieję, że ta służba będzie się rozrastać, z roku na rok będzie przyjeżdżało coraz więcej ludzi. Zaczęliśmy więc już wtedy myśleć o powiększeniu budżetu, o ludziach, którzy będą skłonni dać nam te pieniądze czy pomagać po upływie trzech lat. Oczywiście w tym wszystkim ufam Panu, że da mi właściwe zrozumienie tego, w jaki sposób mogę zdobyć te pieniądze. Jako liderzy, przywódcy musicie mieć właściwe spojrzenie na finanse. Patrzeć na to, co macie, ale także patrzeć w przyszłość poza to, co macie.
- Umiejętność podejmowania ryzyka – Jest pewna prawda, która zawsze się sprawdza – jeżeli będziesz czekał na ogromną sumę pieniędzy, nigdy niczego nie rozpoczniesz. Wykorzystuj to, co masz, nie zakładaj konta w banku, by zgromadzić odpowiednią ilość pieniędzy, bo nigdy niczego nie zrobisz oprócz narzekania, że to jeszcze za mało. Gdy rozpoczynałem organizowanie seminariów w Polsce i na Węgrzech, wyjeżdżałem z domu z brakującą sumą 2 tysięcy dolarów. Nie miałem pieniędzy, ale w sercu odczuwałem, że Bóg chce, bym zaczął tę służbę, że jest to Jego wola. Dojechaliśmy do Austrii, był z nami jeden z braci, którego zabraliśmy z Frankfurtu i w pewnym momencie rzekł do mnie: „Trzy dni temu Bóg mi powiedział, żebym zabrał ze sobą dodatkowe 2 tysiące dolarów. Ian, czy może wiesz coś na ten temat?” Odpowiedziałem: „Wiem bardzo dobrze, o co w tym wszystkim chodzi”. Będąc przywódcami musicie nauczyć się podejmować ryzykowne decyzje.
- Wytworzenie we współpracownikach poczucia odpowiedzialności za dostępne środki – Nigdy nie powinieneś dopuścić do tego, by w ludziach zrodziło się poczucie, że wszystko jest za darmo. W Anglii mamy takie powiedzenie: „Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad – można razem wyjść do restauracji, twój przyjaciel zapłaci. Było to darmowe dla ciebie, ale nie dla niego”. Twoi nastolatkowie muszą nauczyć się odpowiedzialności w kwestii finansowej. Jeżeli masz duży samochód i możesz ich podrzucić na zlot młodzieżowy, to powinni dołożyć do benzyny. Jeżeli powiedzą: „Nie mam tyle”, odpowiedz: „Daj tyle, ile masz”. Jest to bardzo ważne, bo jeżeli tego nie uczynisz w którymś momencie może okazać się, że płacisz za wszystko i za wszystkich. Organizatorzy nie pokrywają waszych przyjazdów na seminaria, część pieniędzy musicie sami wyłożyć i to jest słuszne, ponieważ powinniście uczyć się ponosić koszty.
Jako lider musisz pamiętać, że zawsze będziesz zbierał to, co zasiejesz. Jeżeli nie jesteś hojny w tym, co posiadasz, chociaż tego jest mało, to w swoim życiu wytwarzasz ducha ubóstwa. Biblia w 2 Liście do Koryntian w rozdziałach 8 i 9 bardzo wyraźnie mówi nam, że Bóg daje nam ziarno, abyśmy siali. Zawsze, kiedy potrzebuję pieniędzy, najpierw je oddaję – to jest właśnie to ziarno. Jeżeli weźmiesz garść zboża i rzucisz je na pole, czy uzyskasz tyle samo? Nie, wyrośnie o wiele więcej. Biblia mówi o plonie trzydziestokrotnym, sześćdziesięciokrotnym i stokrotnym. Tę zasadę praktykuję w moim osobistym życiu, a także w różnych służbach, w które byłem i jestem zaangażowany. Pamiętam, jak kilka lat temu razem z innymi osobami potrzebowaliśmy bardzo dużo pieniędzy. Przygotowywaliśmy spotkanie na 12 tysięcy osób. Zebraliśmy specjalne ofiary i zgromadziliśmy 25 tysięcy funtów. Te wszystkie pieniądze oddaliśmy na ofiarę, nie zostawiliśmy sobie nawet jednego pensa. Potrzebowaliśmy również pomieszczenia na centrum szkoleniowe i niedawno dowiedziałem się, że grupie zajmującej się tą służbą ktoś zaoferował za darmo cały budynek hotelowy z pełnym wyposażeniem: łóżka, kołdry, talerze, łyżki, itd.
Zawsze będziesz zbierał to, co zasiałeś. Jeśli jesteś hojnym liderem, także twoja grupa będzie hojna. Nie myśl o hojności tylko w sensie dużej ilości pieniędzy. Uboga wdowa, o której czytamy na kartach Ewangelii, wrzuciła tylko dwa grosze. Dała mało, ale była hojna. My również nie musimy posiadać bogactw, aby być hojnymi.
3. Ludzie
Jest to coś najlepszego i największego, z czym możesz mieć do czynienia w służbie. Ludzie są ważniejsi niż budynek czy pieniądze. Jest to najwspanialsza rzecz, którą możesz otrzymać od Pana. Gdybym miał milion dolarów, ale nie posiadał przyjaciół, którzy mi pomagają, nie byłbym w stanie niczego zrobić. Istnieją pewne dziedziny, których nie da się kupić za pieniądze. Jeżeli w pracy przywódczej będziesz koncentrował się na ludziach, to ona będzie się rozwijała. Bardzo dużo słyszy się o celowym zarządzaniu, lecz przywództwo, które skupia się tylko na osiąganiu celów albo budowaniu struktury bardzo często niszczy i zaniedbuje ludzi.
Jeżeli chcesz, aby ludzie, którzy są wokół ciebie, dali z siebie wszystko, to ucz ich na temat życia, potrzeb, mów o wizji, duchowej drodze. Te rzeczy będą powodowały szybki wzrost duchowy przejawiający się w sposób praktyczny. Zapamiętaj – ludzie są najlepszym środkiem, jaki otrzymałeś od Boga.
W życiu lidera istnieją jak gdyby dwie dziedziny przywództwa, których nie da się rozgraniczyć. Jest to przywództwo prywatne i publiczne. Lider to człowiek, który w szczególny sposób wystawiony jest na pokaz, jednak w ciągu tygodnia jest wiele momentów, gdy ludzie go nie widzą. Czy wówczas powinien być kimś innym? Nie, jest przywódcą bez względu na obecność ludzi. Tutaj tkwi wielkie niebezpieczeństwo stania się obłudnikiem. Można być kimś innym przed ludźmi, a innym, gdy przebywamy sami. W tym musi zaistnieć pewna równowaga. Podam wam definicję tego, kim jest lider: Lider to ktoś, kto jest zdolny w swojej osobowości zawrzeć przeciwieństwa. Postaram się wytłumaczyć to za pomocą przykładu. Przywódca musi być zdolny do tego, żeby zezłościć się, a jednocześnie być pełnym miłosierdzia. Musi być bardzo oszczędny, a jednocześnie bardzo hojny. Lider musi być kimś, kto przekonuje, dyktuje i dominuje nad innymi, a jednak liczy się z opinią każdego człowieka. Ludzie bardzo często mają skłonność do przechodzenia w skrajności, stawania po jednej albo po drugiej stronie linii i tworzenia sobie sztucznych granic. Ale przywódca jest osobą radzącą sobie z tymi nazwijmy je napięciami, skrajnościami. To mam na myśli mówiąc o prywatnym i publicznym przywództwie. Prywatne przywództwo oznacza to, kim jesteś i jaki jest twój charakter. Publiczne przywództwo to są twoje zasady. To, kim jesteś w swojej prywatności, jest podstawą do tego, kim będziesz publicznie.
Jeżeli dana osoba zostaje przyłapana na popełnieniu grzechu, to najczęściej oznacza, że nie dbała o swój charakter, prywatną stronę przywództwa. Możemy być ludźmi pełnymi dynamizmu, za kazalnicą mieć wielkie charyzmatyczne zdolności przekazywania, ale gdy nie zadbamy o nasze prywatne życie, nigdy nie staniemy się dobrymi przywódcami.
Teraz postaram się podać kilka pomysłów, wskazówek na to, jak można rozwijać swoje wewnętrzne życie, kształtować prywatne przywództwo.
W swoim życiu musisz wypracować kilka dobrych nawyków, kształtują się one przez pewne czynności i aktywność. Biblia nazywa je owocem Ducha – samokontrola. To pomaga we właściwy sposób prowadzić swoje życie prywatne.
- Punktualność – Wszyscy dobrzy liderzy przychodzą co najmniej 5 minut przed umówionym spotkaniem. Jeśli masz poprowadzić nabożeństwo lub spotkanie młodzieżowe, musisz być na miejscu godzinę wcześniej. Jeśli tego nie zrobisz, to znaczy, że już się spóźniłeś. Możesz powiedzieć: „Przecież godzinę wcześniej nikogo jeszcze nie ma!” Zgadza się, ale ty jesteś i masz czas, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, przygotować się, ochłonąć po wszystkich zajęciach, które wykonywałeś w ciągu dnia. Bardzo ważna rzecz – jeśli składasz komuś obietnicę umawiając się z nim na spotkanie, to dotrzymuj jej.
- Czytanie literatury – Wszyscy dobrzy przywódcy czytają. W tej chwili nie powinniście mieć problemów ze zdobyciem chrześcijańskich książek. O ile się orientuję, na polskim rynku jest ich bardzo dużo. Być może na początku będziesz miał problemy z czytaniem, przyznaję, że ja je miałem. Moja żona często się denerwuje i mówi: „Czy ty musisz czytać każde słowo na stronie?” „Oczywiście, nie chcę żeby coś umknęło mojej uwadze”. „No dobrze, ale nawet jeżeli przeczytasz dokładnie każdy wyraz, to i tak za chwilę zapomnisz większość z tego, co czytałeś”. Ona ma rację, musiałem włożyć dużo wysiłku w to, żeby zacząć szybciej czytać. Ty również powinieneś wypracować sobie sposób, który pozwalałby tobie na szybkie czytanie. Jeśli jesteś chrześcijańskim przywódcą, to powinieneś postawić sobie cel, że oprócz Biblii przeczytasz w ciągu roku przynajmniej trzy książki. Gdybyśmy dziennie poświęcali na czytanie 20 minut to, w ciągu roku przeczytalibyśmy 8-9 książek. W tym potrzeba nam dyscypliny. Musisz znaleźć w ciągu dnia wolne chwile, w których będziesz brał do ręki książkę. To nie muszą być dwie godziny, ponieważ zazwyczaj nie mamy ich do dyspozycji, ale zawsze znajdziesz 10 minut, by wykorzystać je na lekturę chrześcijańską.
- Prowadzenie dziennika – Jest to moja osobista propozycja, jednak wiem, że stosowanie czegoś takiego bardzo ci pomoże. Powinno to być coś takiego, co zawsze będziesz przy sobie woził i mógł tam zapisywać wszystko na temat spędzonego dnia. Będziesz mógł tam również zamieszczać opis twoich przeżyć czy to, co Bóg do ciebie powiedział, wyzwania, które ci postawił. Prowadząc coś takiego masz okazję sprawdzić np. po miesiącu jakim byłeś człowiekiem, co należy poprawić, co zmienić. Po roku czasu będziesz mógł przeczytać o tych wszystkich wzlotach i upadkach, które przechodziłeś i może się okazać, że wszystko to nie było wcale spowodowane stanem twojej duchowości, ale przepracowaniem i zmęczeniem. Pozwoli ci to zauważyć pewne rzeczy, w których Bóg przez cały rok mówił do ciebie. Nie zajmuje to wiele czasu, 5-6 minut pod koniec każdego dnia. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy pełniłem służbę pod opieką pastora. On kazał mi prowadzić właśnie taki dziennik. Na koniec roku musiałem mu go pokazywać. Raz w miesiącu moim zadaniem było rozpisanie dnia w najdrobniejszych szczegółach. Wyglądało to mniej więcej w taki sposób: 11.00 – rozmowa telefoniczna 13 min.; 11.14 – poszedłem zrobić kawę 15 min.; 11.30 – czytanie prasy 23 min. Gdy minął miesiąc mogłem zobaczyć dwie zasadnicze rzeczy: uświadomiłem sobie, w jaki sposób spędzam czas i mogłem go lepiej organizować; zobaczyłem, jak dużo czasu marnuję.
- Musisz rozpoczynać pamiętając o końcu. – Gdy stajesz twarzą w twarz z jakąś sytuacją czy też przed nową możliwością, nie powinieneś myśleć w taki sposób: „Och, gdyby moja grupa młodzieżowa była większa… Gdyby tylko mój zbór wziął mnie na pełny etat… Gdybym miał okazję, by dotrzeć do większej ilości ludzi…” Będąc człowiekiem wierzącym, liderem musisz przerwać takie myślenie. Rozpoczynaj mając na myśli koniec. Zamiast gdybać zacznij zadawać pytania okazji, w której się znalazłeś:
– Czy mam przyjąć na siebie odpowiedzialność za tą sytuację?
– Jak mogę rozwiązać tą możliwość, sprostać jej?
– Z kim muszę współpracować, aby osiągnąć moją wizję?
– Stajesz wtedy w sytuacji, gdzie nie ma problemu, jest tylko możliwość. - Najpierw rób to, co powinno być pierwsze. – Każdego razu, kiedy stoimy przed możliwością, powinniśmy stworzyć listę hierarchii ważności. Wiem, że bardzo wielu liderów nosi w sobie poczucie winy. Zawsze wydaje się im, że nie zrobili wszystkiego, nie potrafią się odprężyć, odpocząć, z czasem stają się pracoholikami. W mojej służbie, gdybym nie ustalił sobie hierarchii ważności spraw, które mam do załatwienia, mógłbym pracować 16 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu, 52 tygodnie w roku, a nadal nękałoby mnie poczucie, że wszystkiego nie zrobiłem.
Gdy wykonasz taką listę, zauważysz, że rzeczywiście są sprawy pilne, które musisz załatwić natychmiast, są też te ważne do załatwienia w najbliższym czasie, ale będą tam również rzeczy, które można odłożyć na później, a też takie do wyrzucenia do kosza. Będziesz mógł zobaczyć, iż nie wszystkie pilne sprawy są ważne. Gdy wyjeżdżam na dłuższy czas i jestem np. miesiąc poza biurem, po powrocie mój współpracownik daje mi spis ludzi, do których muszę oddzwonić. Każda z tych rozmów jest bardzo pilna, ale pilna dla tych osób. Do tego wszystkiego dochodzi mnóstwo innych ważnych spraw do załatwienia i gdybym nie zadecydował czy nie ustalił pewnej hierarchii ważności, powstałby ogromny chaos.
Powtórzę jeszcze raz trzy dziedziny, które powinny znajdować się w życiu prywatnym lidera:
- kształtowanie nawyków;
- rozpoczynanie z pamięcią o końcu;
- wykonywanie zawsze tego, co najważniejsze.
Pomagają one znaleźć pewność w życiu i właściwie funkcjonować na zewnątrz.
Drugą stroną przywództwa jest przywództwo publiczne, czyli to, kim jesteś przed ludźmi. Wszystko to ponownie zaczyna się od wewnętrznego nastawienia, przemiany umysłu przez Ducha Świętego. Lubię posługiwać się pewnym zwrotem zaczerpniętym ze świata biznesu, a brzmi ono „zwycięstwo, zwycięstwo”. Chodzi o to, że kiedy podejmujesz się jakiegoś działania, musisz mieć właściwe nastawienie, pewność tego, że zwyciężysz podwójnie.
Gdy mam prowadzić nabożeństwo w zborze, idę na nie z nastawieniem „zwyciężę, zwyciężę”. Muszę wam powiedzieć, że nie mogę znieść zwyczajnych nabożeństw. Nienawidzę śpiewania dla śpiewania, słuchania kazania, bo należy to zrobić. Zawsze podejmuję takie postanowienie: jeśli nikt inny nie będzie prorokował, to ja będę prorokował. Jeśli nikt inny nie będzie się modlił, ja będę się modlił i będę to robić jeszcze raz i jeszcze raz, tak by okazać Bogu swoją miłość, dziękczynienie za możliwość bycia na nabożeństwie, odebrać coś od Niego. Nie chcę przebywać na normalnych nabożeństwach, ale znajdować się na nabożeństwach, gdzie jest „zwycięstwo, zwycięstwo”.
Co jakiś czas w Youth Ministeries International robimy spotkanie personelu. Poświęcamy na to jakieś dwa dni nazywając je dniami myślenia. Przyglądamy się wówczas wszystkiemu, co robimy, każdemu projektowi, każdemu szkoleniu i zadajemy sobie pytanie, co w tym jest dobrego, a co złego, co można ulepszyć, co odwołać. Zawsze podchodzimy do tego z nastawieniem „zwycięstwa, zwycięstwa”. Jeżeli coś nam się nie udaje, wyrzucamy to. Pamiętam jak w 1994 roku zostałem poproszony o zorganizowanie dla pewnego znanego piosenkarza tournee koncertowego po Europie. Chciałem się tym zająć i planowałem to przez trzy miesiące, aż nagle otworzyło się wiele nowych możliwości w Europie Wschodniej. W Budapeszcie i Moskwie mogliśmy powołać do istnienia Szkoły Zakładania Zborów, zaplanować powstanie 100 zborów w ciągu 3 lat. Musiałem wówczas podjąć decyzję, co jest ważniejsze. Wziąłem do ręki moją listę hierarchii ważności i zacząłem się zastanawiać. Pomyślałem, że bardzo fajnie byłoby zorganizować koncerty w dwudziestu miastach Europy, na które przychodzi 2-3 tysiące ludzi. Miło jest znaleźć się blisko kogoś sławnego, może mógłbym nawet przekonać tego piosenkarza, żeby przyjechał do Polski. Gdy tak kalkulowałem, zobaczyłem, że jeśli podejmę się tej pracy, to ucierpią inne rzeczy, które robię np. na Węgrzech. Wtedy zrozumiałem: „zwycięstwo, zwycięstwo”. Nie mogę zorganizować tournee, ponieważ straci na tym coś innego. Wygram w jednej dziedzinie, ale przegram w drugiej. A moim zadaniem jest odnosić pełne zwycięstwo i dlatego tak ważne jest, by każdy z was w swojej służbie miał takie właśnie pozytywne nastawienie.
Kolejna bardzo istotna rzecz – najpierw musisz starać się rozumieć innych, a dopiero potem oczekiwać, żeby ciebie zrozumiano. Większość życiowych trudności i kłopotów wynika z braku zrozumienia. Będąc przywódcą musisz nauczyć się nie traktować wszystkiego jako osobistej wycieczki. Bardzo często gdy pastor nie pozwala ci czegoś zrobić, nie oznacza to wcale, że jest przeciwko tobie. On po prostu nie rozumie tego, o czym mu mówisz. Dlatego musimy być cierpliwi, musimy pomagać ludziom nas rozumieć. Niezrozumienie powoduje, że zostajemy odrzucani, zarówno my, jak i nasze pomysły. Wówczas możemy zrobić dwie rzeczy: reagować przyjmując postawę obronną i dochodzić swoich racji albo, co jest znacznie lepsze, próbować wytłumaczyć nasze pomysły. Pójść do takiej osoby i powiedzieć: „Słuchaj, wydaje mi się, że ostatnio chyba się nie zrozumieliśmy, to, co mówiłem było nieco zagmatwane. Pozwól, przedstawię ci to z innej strony”. Jeżeli w umyśle tego człowieka dalej nie nastąpi oświecenie, próbuj ponownie, jeszcze prościej. Jest pewna prawda: kiedy ludzie rozumieją, wtedy ufają i możesz zacząć działać. W przywództwie to wszystko musi wyjść od ciebie, najpierw ty wyjdź do innych, postaraj się ich zrozumieć, a potem oczekuj tego samego dla siebie.
Następna istotna rzecz jeśli chodzi o przywództwo publiczne. Lider zawsze musi mieć pełen obraz służby. Jeżeli widzisz swoją pracę młodzieżową tylko jako cotygodniową społeczność, to po jakimś czasie będziesz zniechęcony, bo owe spotkania nie zawsze będą dobre. Ty musisz patrzeć jednocześnie na stronę ewangelizacji, na czynienie ludzi uczniami, myśleć o kształceniu liderów, o tym, jak młodzież może bardziej włączyć się do głównego nabożeństwa. Myślisz o tym, by założyć grupę pantomimiczną, zgromadzić grupę uwielbiającą. Przez cały czas powinieneś mieć w umyśle pełen obraz. W zborach charakterystyczne jest to, że ktoś zajmujący się szkółką niedzielną będzie uważał swoją służbę za najważniejszą, ty jako lider młodzieży będziesz mówił – nieprawda, młodzież jest najważniejsza. Ale gdy zapytacie się pastora, on powie: oczywiście te dwie służby są bardzo istotne, jednak ludzie dorośli są najważniejsi w zborze. Ewangelista na pierwszym miejscu postawi ewangelizację, nauczyciel nauczanie, ale dobry przywódca zachowuje w sobie całościowy obraz tego wszystkiego. Pomocą w tym będzie stworzenie zespołu ludzi, który będzie potrafił utrzymać właściwą równowagę.
Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać: jeżeli fundamenty przywództwa będą właściwie zbudowane, to będzie można w pewnych momentach odejść od zasad. Twoje właściwe nastawienie jako prywatnej osoby spowoduje, że nawet jeśli podejmiesz złą decyzję, to nie będzie ona dla ciebie niszcząca.
Przywództwo jest zdyscyplinowaniem, osobistym przekonaniem, świadomością naszego obowiązku. Musi ono być dobrowolne i celowe. Przywództwo to również szerzenie przykładu. Jeśli myślisz, że jesteś liderem, a nikt za tobą nie idzie, pomyliłeś się, ponieważ lider ma zawsze kogoś, kto za nim podąża.