Chciałbym ten wykład rozpocząć od pewnej historii, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych w czasie kryzysu ekonomicznego. W tamtych czasach panowało ogromne bezrobocie, tysiące ludzi nie miało pracy. Wśród nich znalazł się pewien młody człowiek, który postanowił nie poddawać się i za wszelką cenę znaleźć pracę. W końcu w gazecie, w rubryce ogłoszeń zauważył nieco dziwną propozycję, ale postanowił dowiedzieć się dokładnie, o co chodzi. Okazało się, że jest to praca w cyrku, w roli goryla huśtającego się nad klatką z lwem. Zajęcie dosyć nietypowe, ale dobrze płatne. Stwierdził, iż spróbuje. Otrzymał kostium goryla i co wieczór występował przed publicznością kołysząc się nad rozwścieczonym lwem. Po jakimś czasie to zajęcie zaczęło mu się podobać, stawał się coraz odważniejszy. Każdego wieczoru opuszczał linę coraz niżej, aż w końcu wziął gazetę, zwinął w rulon i zaczął nią okładać lwa. Ludzie na trybunach krzyczeli z przerażenia i zachwytu. Pomyślał: „Jeszcze troszeczkę się obniżę, przecież nic mi się nie stanie”. Niestety, w pewnym momencie nie utrzymał się i wpadł do klatki. Kiedy odwrócił głowę, zobaczył kroczącego w jego stronę lwa. Publiczność zamarła z przerażenia, a on zaczął krzyczeć: „Ratunku! Ratunku! Nie chcę umierać!” Wtedy odezwał się do niego lew: „Zamknij się, bo obaj stracimy pracę!”

W tej historii zawarta jest pewna prawda – młodzi ludzie w Polsce potrzebują odpowiedzi. Przez wiele lat religia w waszym kraju była działaniem ludzi w maskach. Nie dawali wam tego, co prawdziwe. Mówili o Jezusie, ale o Jezusie bez mocy. Mówili o Bogu, ale o Bogu bez mocy. Jednak nadszedł czas, kiedy Polska zapragnęła tego, co prawdziwe. Ludzi, którzy będą działać w Bożej mocy, ludzi, którzy są czyści i mają Ducha Świętego. Pan Jezus wie, jaka jest sytuacja w tym kraju i przez Słowo Boże pokazuje, jak można ją zmienić.

Popatrzmy do Ewangelii Łukasza 11,1-4: “A gdy On w pewnym miejscu modlił się i zakończył modlitwę, ktoś z jego uczniów rzekł do niego: Panie, naucz nas modlić się, jak i Jan nauczył uczniów swoich. Wtedy rzekł do nich: Gdy się modlicie, mówcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie tak i na ziemi, chleba naszego powszedniego daj nam na każdy dzień, i odpuść nam grzechy nasze, albowiem i my odpuszczamy każdemu winowajcy swemu, i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego.“

W waszym kraju miliony ludzi wypowiadają tę modlitwę. Czasami robią to nawet kilka razy dziennie, ale i tak nie wiedzą, o co chodzi. Nigdy nie uzyskują odpowiedzi na swoje problemy. Tylko mechanicznie wypowiadają zawarte w pamięci słowa. Bóg tego nie przyjmuje, On oczekuje czegoś innego. Jezus nie kończy swojej wypowiedzi z ostatnimi słowami Modlitwy Pańskiej. Popatrzmy dalej, wersety 5-8: “I rzekł do nich: Któż z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, albowiem przyjaciel mój przybył do mnie, będąc w podróży, a nie mam mu co podać. A tamten z mieszkania odpowie mu: Nie naprzykrzaj mi się, drzwi już są zamknięte, dzieci moje są ze mną w łóżku, nie mogę wstać i dać ci. Powiadam wam, jeśli nawet nie dlatego wstanie i da mu, że jest jego przyjacielem, to dla natręctwa jego wstanie i da mu, ile potrzebuje.”

Prośba uczniów brzmiała: „Panie, naucz nas modlić się”. Jezus spełnił ich życzenie i rzekł: “Módlcie się, abyście wypełniali Bożą wolę i podporządkowali się Jego Królestwu, proście o odpuszczenie win i bezgrzeszne życie”. Jednak nie chodzi tylko o same słowa, dalej Jezus pokazał sposób, w jaki powinniśmy się modlić. Ten człowiek z Biblii nie ustawał, dopóki nie otrzymał chleba. Jezus mówi (w. 9): „A Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.” To nie jest parę luźno wypowiedzianych słów. Jest to dalszy ciąg konkretnej odpowiedzi Jezusa na prośbę uczniów. Jego pragnieniem jest, by tak właśnie modlili się wierzący. Proście, szukajcie, kołaczcie, tak jak ten człowiek, który przyszedł do swego przyjaciela prosić o chleb.

Dalsze wersety brzmią tak: „Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. Gdzież jest taki ojciec pośród was, który, gdy syn będzie go prosił o chleb, da mu kamień? Albo gdy będzie go prosił o rybę, da mu zamiast ryby węża? Albo gdy będzie go prosił o jajo, da mu skorpiona?” (Łk 11,10-12). Chciałbym zadać każdemu z was kilka pytań: Czy gdyby ktoś prosił cię o chleb, dałbyś mu kamień? Czy gdyby ktoś prosił cię o rybę, dałbyś mu węża? Czy gdyby ktoś prosił cię o jajko, dałbyś mu skorpiona? Myślę, że wasza odpowiedź brzmi – nie! Werset 13: „Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą.”

Powróćmy do początku, uczniowie proszą Pana Jezusa żeby nauczył ich modlić się. On spełnia tę prośbę, mówi: „Módlcie się, aby wypełniać Bożą wolę, podporządkować się Jego Królestwu. Módlcie się szukając, pukając, kołacząc, a otrzymacie Ducha Świętego”. W tych słowach nie jest powiedziane, żebyśmy modlili się o pieniądze, nowy dom, nowy samochód, nowe ubranie. Jezus stwierdza wyraźnie i konkretnie – mamy prosić o Ducha Świętego. W swoim życiu słyszałem bardzo wiele kazań na temat tego fragmentu i nie zawsze zgadzały się one z jego przesłaniem. Tutaj nie jest mowa o czymkolwiek, jakiejś rzeczy, tutaj nawet nie jest mowa o tym, by nauczyć ludzi wypowiadać Modlitwę Pańską. Jezus naucza ludzi modlić się o Ducha Świętego.

Jednak to jeszcze nie koniec. Teraz Pan Jezus demonstruje uczniom działanie Ducha Świętego. Jak gdyby mówi: „Chcę wam pokazać, dlaczego macie się o to modlić”. Ewangelia Łukasza 11,14: „I wypędzał demona, który był niemy. A gdy demon wyszedł, niemy przemówił.” Pan Jezus widział potrzebę tego człowieka, wypędzając demona objawił uczniom Bożą moc i właściwy cel modlitwy. Przez to powiedział: „Powinniście modlić się o Ducha Świętego, dlatego że ludzie mają potrzeby”. Wasz kraj ma ogromne potrzeby, kolejno upadające rządy, inflacja, bezrobocie. Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak jest. Prezydent nie ma odpowiedzi, Stany Zjednoczone nie mają odpowiedzi, sam naród nie ma odpowiedzi. Tylko Duch Święty zna odpowiedź. On jest w stanie dać rozwiązanie każdego problemu. Polacy potrzebują wyzwolenia, przez wiele lat byli związani pętami religijności, tradycji, oszukiwani przez ludzi przybierających różne maski. Dlatego powinniście modlić się o Ducha Świętego, to jest waszym zadaniem jako wierzących.

Pan Jezus wyzwolił tego człowieka, ale nie wszystkim to się podobało, spójrzmy co powiedzieli przywódcy religijni: „Niektórzy zaś z nich mówili: On wypędza demony mocą Belzebuba, władcy demonów” (werset 15). Musisz się przygotować na to, że kiedy Duch Święty zacznie działać w twoim mieście, będą tam też przywódcy religijni, którzy zaczną cię wytykać palcami tak jak Jezusa. Jednak On znał ich myśli i po raz kolejny objawił im moc Ducha Świętego: “A On znając ich zamysły, rzekł do nich: Każde królestwo, rozdarte wewnętrznie, pustoszeje, a skłócone domy upadają” (werset 17). Skąd Jezus znał ich myśli? Oczywiście przez Ducha Świętego, w tych słowach demonstruje Jego moc.

„Jeśli więc szatan sam w sobie jest rozdarty, jak się ostanie jego królestwo, skoro mówicie, że Ja mocą Belzebuba wypędzam demony? Jeżeli zaś Ja mocą Belzebuba wyganiam demony, to czyją mocą synowie wasi wypędzają? Dlatego oni będą sędziami waszymi” (Łk 11,18-19). Pan Jezus zadał im pewne pytanie: „Czyją mocą synowie wasi wypędzają demony?” Uczynił tak, ponieważ wiedział, że oni nie potrafią tego robić. Wiedzieli o tym również wszyscy mieszkańcy tego miasta. Ten człowiek był opętany przez wiele lat i żaden z oskarżających Jezusa przywódców religijnych nie mógł nic dla niego zrobić. Bez Ducha Świętego żaden z przywódców religijnych w twojej miejscowości nie jest w stanie nic zrobić. Ty także niczego nie zrobisz bez Ducha Świętego. Bez Jego obecności pozostają tylko jakieś programy, budynki i nic więcej. Ludziom możemy zaoferować jedynie nieco nadziei i suchą religię. Ale przez moc Ducha Świętego możecie ujrzeć w ludziach przemianę, zobaczyć uciekające demony. A ty jesteś w stanie poznać zamysł Chrystusowy.

Jak wielu z was zdaje sobie sprawę z tego, że ludzie w waszym mieście są zgubieni? Są w takiej samej sytuacji, jak ten opętany chłopiec. Nie mają rozwiązania swoich problemów, nadziei, są związani przez otaczający ich świat. Nie dotyczy to tylko ludzi dorosłych, w twoim mieście zgubiona jest także młodzież. Właśnie dlatego potrzebujemy mocy Ducha Świętego w służbie młodzieżowej. Zwróćcie uwagę na to, co mówi Pan Jezus: „Jeżeli natomiast Ja palcem Bożym wypędzam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże” (Łk 11,20). Jezus wyganiał demony Palcem Bożym. Palec Boży to nikt inny, jak tylko moc Ducha Świętego. Jeśli zgubieni młodzi ludzie z twojej miejscowości mają być zbawieni, to stanie się to tylko przez Palec Boży, przez moc Ducha Świętego. Dlatego w grupach młodzieżowych potrzebni są duchowi przywódcy, ktoś więcej niż tylko przyjaciel młodzieży, z którym fajnie gra się w piłkę lub słucha muzyki. Może nawet troszczysz się o nich, pomagasz, jesteś po prostu „w porządku”, ale to nie wystarczy, bo potrzebni są duchowi przywódcy. W służbie młodzieżowej potrzebujemy tego Palca Bożego, ponieważ młodzi ludzie są zgubieni, pełni diabła, tak jak ten chłopiec, którego Jezus uwolnił. Oni wcale nie będą zgubieni kiedyś, w przyszłości, oni są zgubieni już teraz. A religia w Polsce nie dotrze do zgubionych. W żadnym zakątku świata religia nie jest w stanie pomóc ludziom. Oni potrzebują wyzwolenia przez moc Ducha Świętego.

Kiedy Duch Święty naprawdę nas dotyka, zaczynamy troszczyć się o zgubionych. Musicie uświadomić sobie tę jedną bardzo ważną rzecz: ludzie, którzy nie znają Jezusa Chrystusa jako osobistego zbawiciela nie będą zgubieni dopiero po śmierci, oni są zgubieni już dzisiaj. Popatrzmy do 16 rozdziału Ewangelii Łukasza. Jest tam znana historia o bogaczu i Łazarzu. Znajdziemy tutaj wiele powodów, dla których powinniśmy zaangażować się w służbę młodzieżową. W wierszu 23 czytamy: „A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie.” Czy zauważyliście, że ten bogaty człowiek cierpiał męki? Młodzi ludzie na całym świecie zmierzają do piekła i będą tam cierpieć męki. To już nie jest jakaś przyjemność, „falowanie”, to już nie jest zabawa. Jak myślicie, jaki może być najgorszy ból? Kiedyś złamałem nogę w kostce i żeby właściwie mogła się zrosnąć, zakładali mi metalową szynę. Było to bardzo bolesne. Potem miałem pęknięcie wyrostka robaczkowego, myślałem, że z bólu umrę. Kobiety, które miały możliwość rodzenia dzieci, też wiedzą, co to znaczy ból. Ale najgorszy ból tutaj na świecie jest niczym w porównaniu z mękami, jakie będą cierpieć młodzi ludzie w piekle. Powtarzam, oni nie będą kiedyś tam zgubieni, oni już teraz są zgubieni, a zgubieni idą do piekła. Spójrzmy na werset 25: „Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz.” Piekło nie jest tylko miejscem męki, ale także miejscem wspomnień. Abraham przypomniał temu człowiekowi, że za czasów ziemskiego życia miał szansę żyć z Bogiem. Młodzi ludzie, którzy znajdą się w piekle, będą pamiętać te wszystkie okazje, kiedy mieli szansę pójść za Jezusem. Będą sobie przypominali plan zbawienia, każdą z chwil, kiedy otrzymali zaproszenie na nabożeństwo albo ewangelizację i nie poszli. Przed ich oczyma przesuną się obrazy zwiastowanej im ewangelii, którą odrzucili. Niech to motywuje was do tego, byście byli liderami młodzieżowymi, duchowymi przywódcami. W wierszu 26 czytamy o jeszcze jednej rzeczy: „I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić.” Piekło jest także miejscem oddzielenia. Pomiędzy bogaczem a Abrahamem była wielka przepaść. Zgubieni, młodzi ludzie będą odseparowani w piekle od wszystkiego, co jest dobre.

Bardzo kocham młodych ludzi, dlatego że oni cieszą się życiem, są pełni energii, przyjemnie jest z nimi przebywać. Kocham wszystkich, ale szczególną sympatią darzę młodzież. Im człowiek jest starszy, tym bardziej się męczy. Gdy byłem młodszy, jeździłem na obozy, wstawałem wcześnie rano, żeby się modlić. Później przez cały ranek nauczałem, a całe popołudnie spędzałem na graniu w piłkę. Następnie szedłem na spotkanie modlitewne przed nabożeństwem wieczornym, po którym miałem społeczność ze wszystkimi nowonarodzonymi. Późno kładłem się spać, wcześnie wstawałem. Czas leci, a ja odkryłem pewną rzecz. Obecnie nadal wstaję rano na modlitwę, nauczam przez całe przedpołudnie, chodzę na spotkania modlitewne przed nabożeństwem, a wieczorem głoszę słowo. Wstaję wcześnie rano i kładę się spać późnym wieczorem, ale popołudnia, które kiedyś spędzałem na graniu w piłkę, teraz spędzam na poobiedniej drzemce. Młodzi ludzie nie muszą tego robić, są tak pełni energii, przebywanie z nimi sprawia mnóstwo radości. Jednak pomyślcie, że ci młodzi ludzie w piekle będą oddzieleni od wszystkiego, co wesołe, piękne, przyjemne. Żadnych zabaw, sportu, muzyki. Nie będą już tymi rozentuzjazmowanymi nastolatkami, na ich twarzach nie znajdzie się uśmiechu, tylko przerażenie, cierpienie wywołane mękami. Niech to będzie dla was motywacją w wykonywaniu waszej służby w mocy Ducha Świętego. To, w co się zaangażowaliście, jest bardzo ważne. Służba młodzieżowa nie jest jakąś tam sprawą drugorzędną. Musicie zdać sobie sprawę z tego, że w zgromadzeniu każdy z was jest usługującym, każdy z was jest misjonarzem. Wasza służba jest tak samo ważna, jak służba pastora, służba nauczycieli szkółki niedzielnej, grupy uwielbiającej. Jest tak samo ważna, jak służba prezbitera naczelnego. Dlatego że ratujesz młodych ludzi przed pójściem do piekła, miejsca, w którym będą cierpieli męki, gdzie powrócą wszystkie wspomnienia, gdzie będą oddzieleni. W wierszu 31 czytamy, że jest to miejsce wieczne. Ludzie posługują się różnymi obrazami, aby wyjaśnić pojęcie wieczności. Ale nigdy nie będziemy w stanie tego zrozumieć. To jest coś takiego, co trwa zawsze, nigdy się nie kończy. Młodzież z twojej miejscowości jest zgubiona już teraz i będzie zgubiona przez całą wieczność, dlatego musisz wyjść do nich w mocy Ducha Świętego i zanieść im nowinę o zbawieniu. W wierszu 23 czytamy o jeszcze jednym powodzie, dla którego powinniśmy zdobywać młodych ludzi dla Chrystusa. Piekło nie jest Bożym przeznaczeniem dla nich. Łazarz został zaniesiony na łono Abrahama. Przeniósł się do raju, nieba i to jest przeznaczenie dla każdego młodego człowieka w waszej miejscowości, w waszym kraju, na całym świecie.

W drugim liście Piotra 3,9 jest napisane: „Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania.” Bóg jest tak pełen miłości, że nie chce, żeby jakakolwiek młoda osoba zginęła. W Księdze Ezechiela czytamy, że Bóg nie znajduje przyjemności w śmierci niegodziwego. Bożą wolą jest, aby wszyscy zostali zbawieni, bez znaczenia, jak wyglądają na zewnątrz. W Stanach Zjednoczonych jest bardzo wiele młodych ludzi, którzy wyglądają bardzo dziwnie. Noszą po kilka kolczyków w uszach i nosie. Ich głowy przypominają kogucie ogony, jedna połowa purpurowa, druga zielona. Ale Bożym przeznaczeniem dla nich jest niebo. Musimy się o nich troszczyć, ponieważ są zgubieni już teraz. I nie powinno mieć znaczenia, że są od nas tak różni. Duch Święty, Palec Boży może przez nas do nich dotrzeć.

W 1969 roku otrzymałem od Boga widzenie. Zobaczyłem pole bitwy i tak daleko, jak tylko mogłem sięgnąć wzrokiem, widziałem zabitych żołnierzy. W każdym z nich tlił się jak gdyby czerwony ogień. Zrozumiałem, że to oznacza, iż są zgubieni i znajdują się w piekle. A ja znajdowałem się na tym polu w wykopanej dziurze. Trzymałem w ręku Nowy Testament i mówiłem o planie zbawienia młodemu żołnierzowi. Poprowadziłem go tak zwaną „rzymską drogą”. W końcu on przyjął Jezusa jako swojego Zbawiciela, narodził się na nowo. A później powiedział: „Teraz muszę wrócić na pole bitwy, by dalej walczyć.” Wyskoczył z dziury, pobiegł i nagle jedna z kul trafiła go. Upadł na ziemię, w tym momencie zobaczyłem na swoim rękawie mały, biały krzyżyk. Podbiegłem do niego, ale był martwy. Jednak paliło się w nim białe światełko. Zobaczyłem, że on odziedziczył to, co było jego odwiecznym przeznaczeniem. Jedna osoba na całym polu walki uratowana. Upadłem na kolana i zacząłem płakać nad tymi, którzy zgubieni leżeli na polu walki. Czy ty kiedyś płakałeś nad zgubionymi młodymi ludźmi w Polsce? Oni nie będą zgubieni, oni już są zgubieni. Dopóki nie pozwolisz, by Duch Święty dotknął ciebie, to oni będą zgubieni. Całą wieczność będą znajdować się w miejscu męki, straszliwych wspomnień i oddzielenia. A Bożym przeznaczeniem dla młodych ludzi jest niebo. Wracając do mojej wizji, kiedy rano wstałem poszedłem i opowiedziałem ją jednemu z kaznodziejów, który akurat usługiwał w naszym zborze, on odpowiedział: „Synu, Duch Święty jest nad tobą, podziel się ze wszystkimi tym, co Bóg dla ciebie uczynił”. Byłem wtedy młodym człowiekiem i po raz pierwszy zrobiłem wezwanie dla tych ludzi, którzy chcą oddać swe życie Chrystusowi. Zobaczyłem, jak młodzi ludzie przychodzą do Jezusa i nagle zrozumiałem, że to właśnie chcę robić. Dzisiaj jestem pastorem, ale nadal docieram do młodych ludzi, bo to jest celem mojego życia.

Nieważne, co teraz robisz, gdzie pracujesz, czy jesteś pastorem, czy liderem. Jeżeli dotknie ciebie Palec Boży, wtedy zaczniesz przejmować się zgubionymi ludźmi. Postępowanie młodzieży determinuje przyszłość narodu. Każde wielkie przebudzenie opisane w Biblii, a także na kartach historii rozpoczęło się od młodych ludzi, którzy zostali dotknięci przez Ducha Świętego. Jeżeli pragniesz przebudzenia w twoim kościele, to koncentruj się na młodzieży. Pozwól, aby Palec Boży dotknął ciebie i dał ci wizję.

Spójrzmy jeszcze raz do Ewangelii Łukasza 11,20. Pan Jezus powiedział: „Jeżeli natomiast Ja palcem Bożym wyganiam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże.” Prośba uczniów brzmiała: „Panie, naucz nas modlić się”. W odpowiedzi usłyszeli słowa: „Bądź wola Twoja, przyjdź Królestwo Twoje”. Po czym poznasz, że Królestwo Boże przyszło do twojego miasta? Stanie się to wtedy, gdy przyjdzie Duch Święty. Boże Królestwo nie nadchodzi, dopóki nie ma obecności Ducha Świętego.

W drugiej Księdze Mojżeszowej 7 i 8 rozdziale opisane są pewne wydarzenia. Aaron staje przed faraonem i rzuca laskę, która zamienia się w węża. Wówczas faraon wzywa swoich czarowników i oni robią to samo. Kiedy Aaron sprawił, że pojawiły się żaby, czarownicy również to uczynili. Także gdy Aaron zamienił wody w rzece w krew, czarownicy potrafili zrobić to samo. Ale kiedy Aaron sprowadził na Egipt plagi robactwa, moc czarowników się wyczerpała. Nie umieli tego wykonać, powiedzieli do faraona: „W tym jest palec Boży”.

Kiedy Duch Święty zacznie działać, to będziecie robili rzeczy, których w innych kościołach nie potrafią, będziecie robili rzeczy, których religia nie potrafi uczynić. Jeżeli robicie tylko to, co wszyscy inni, to znaczy, że Królestwo Boże dla waszego miasta jeszcze nie nadeszło. To może się stać tylko przez Ducha Świętego. Czy pragniecie mocy Ducha Świętego?

W Księdze Jeremiasza 31,33 czytamy: „Lecz takie przymierzę zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem”. Bóg zawrze nowe przymierze przez Palec Boży. Już nie będzie wypisywał zakonu na tablicach, lecz na ludzkich sercach. W 2Kor 3,2-3 Paweł mówi: „Wy jesteście listem naszym, napisanym w sercach naszych, znanym i czytanym przez wszystkich ludzi; Wiadomo przecież, że jesteście listem Chrystusowym sporządzonym przez nasze usługiwanie, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, lecz na tablicach serc ludzkich”. Jesteście listem Chrystusowym, można was czytać jak księgę. Ale w jaki sposób to robić? Jak pokazać młodzieży w waszym mieście, że jesteście inni niż pozostałe kościoły? Co sprawi, że będziecie inni niż te rzesze zamkniętych w klatce tradycji ludzi? Tylko Duch Święty! Jeżeli nie ma Go w twoim życiu, to jesteś taki sam, jak religijne postacie z twojego miasta. Jeżeli chcesz być inny, stanie się to tylko przez moc Ducha Świętego. Duch Święty przynosi przebudzenie, Duch Święty ciebie zmieni, bez Niego nie jesteś w stanie nic uczynić. Właśnie tego nauczał Pan Jezus, mówiąc: „Módlcie się o Ducha Świętego”.

W dalszej części 11 rozdziału Ewangelii Łukasza czytamy (wersety 21-22): „Gdy zbrojny mocarz strzeże swego zamku, bezpieczne jest mienie jego. Lecz gdy mocniejszy od niego najedzie go i zwycięży, zabiera mu zbroję jego, na której polegał, i rozdaje jego łupy.” Wasze miasta zostały związane przez szatana. Diabeł trzyma ten kraj w niewoli. Przez wieki był on atakowany i okupowany przez inne państwa. Za tym wszystkim stał nikt inny jak tylko diabeł. Ale nadszedł czas, żeby związać mocarza, odebrać mu Polskę. Nie za pomocą tego kraju, nie za pomocą systemów politycznych, ale przez Palec Boży. I to tylko wtedy, gdy zdecydujecie udać się do waszych miast i związać mocarza. Możecie czuć się zniechęceni, ponieważ już wiele razy próbowaliście i nic z tego nie wyszło, ale kiedy pójdziecie w mocy Ducha Świętego, pokonacie go. Otrzymacie wizje i moc, by odebrać mu polską młodzież. Bez mocy Ducha Świętego nie jesteście w stanie nic uczynić, nie różnicie się od innych kościołów.

Gdy miałem 14 lat, pojechałem na pewien obóz. Podczas jednego z wieczorów modliliśmy się o wylanie Ducha Świętego. Otrzymałem wtedy od Boga widzenie. Zobaczyłem mnóstwo twarzy, ale nie mogłem rozpoznać żadnej z nich. Tylko jedna wydawała mi się bardziej znajoma. Zacząłem jeszcze bardziej wołać do Pana. Prosiłem o zrozumienie tego obrazu. Nagle bardzo wyraźnie zobaczyłem wśród tej wielkiej ilości twarzy postać mojego sąsiada. Byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Powiedziałem do Pana: „Boże, czy pokazujesz mi, że mam pójść do niego i świadczyć mu?” Po powrocie do domu wieczorem położyłem się spać, ale nie mogłem zasnąć. Ciągle widziałem te twarze. W końcu zdecydowałem: „Panie, porozmawiam z nim”. Zaprosiłem go do zboru i on oddał swoje życie Jezusowi. Pośród tych wszystkich twarzy, które widziałem, to była jedyna, którą znałem. Właśnie on się nawrócił. Dwa dni później wyjechał z rodzicami na wakacje. Po kolejnych dwóch dniach, kiedy odpoczywałem w swoim pokoju, przyszła do mnie moja mama. Powiedziała: „Sam, idź do naszych sąsiadów”. „Ale ich nie ma w domu, przecież wyjechali na wakacje” – odparłem. Na to mama, jak tylko potrafiła najdelikatniej, przekazała mi straszną wiadomość: „Twój przyjaciel łowił ryby, łódka zachwiała się i wypadł. Nie mogli go wydobyć przez dwadzieścia minut. Utopił się”. Nie mogłem tego zrozumieć, ale kiedy poszedłem na pogrzeb uświadomiłem sobie, że on nie leży w trumnie. On jest w niebie, ponieważ oddał swoje życie Jezusowi. Uświadomiłem sobie wtedy, że twarze, które widziałem to były twarze niezbawionych, młodych ludzi. Powiedziałem: „Boże, pragnę przyprowadzić do Ciebie wszystkich młodych ludzi, których dane będzie mi spotkać”. W tamtej chwili nie wiedziałem, że pojadę do Polski i będę mówił do polskiej młodzieży. Widziałem twarze, które przez ostatnie 25 lat rozpoznaję w młodych ludziach. Nie wiedziałem, że będą mieli na imię Ania, Wojtek czy Krzysiek i będą nosili bluzki w kratkę, dżinsowe spodnie, ale wówczas widziałem ich twarze. Mogłem je zobaczyć, ponieważ 25 lat temu Duch Święty przemówił do mojego serca. Bóg się nie zmienia, On jest zawsze taki sam. Jeżeli przemawiał do apostołów, chce także dzisiaj mówić do ciebie, chce dać tobie wizje. Potrzebujesz dotknięcia Palca Bożego. Niektórzy z was będą musieli upaść na kolana i płakać nad tym krajem, zobaczyć ludzi związanych przez diabła. Ale nie zrobisz tego, dopóki nie będziesz pełen Ducha Świętego, pełen Jego mocy. Szukajcie, proście, pukajcie, aż Duch Święty przyjdzie. W 11 rozdziale Ewangelii Łukasza jest powiedziane wyraźnie: „Pukajcie, aż otrzymacie”. Pan Jezus nie powiedział: „Pomódlcie się”, ale: „Wołajcie o Ducha Świętego”. Jako chrześcijanie potrzebujemy Ducha Świętego, potrzebujemy Jego mocy, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie pokonać mocarza.

Bóg chce cię napełnić, czy jesteś na to gotowy? Czy masz pragnienie, by Duch Święty dotknął ciebie, potrząsnął twoim sercem? Być może wydaje się tobie, że nie masz właściwego wykształcenia, nie potrafisz śpiewać czy grać na żadnym instrumencie. My jako ludzie wierzący możemy pokładać naszą ufność w czymś doskonałym – w Słowie Bożym i Duchu Świętym. Wtedy przestaje liczyć się osobowość, doświadczenie, zdolności. Stajesz się pełen mocy i Duch Święty może zacząć przez ciebie działać. Otwórz dla Niego swoje serce, pukaj tak długo, aż Go otrzymasz.