W poprzednim wykładzie na temat komunikowania się podałem 12 zasad budowania relacji między mówcą a odbiorcą. Przypomnijmy je:

 

  1. Nie bądź zwyczajnym mówcą.
  2. Unikaj pojawiających się kłopotów.
  3. Mów z przekonaniem.
  4. Przemawiaj z oczekiwaniem.
  5. Żyj według tego, co mówisz.
  6. Umiejętnie wykorzystuj czas.
  7. Mów w sposób twórczy.
  8. Podawaj zastosowanie tego, o czym mówisz.
  9. Baw się mówiąc.
  10. Kiedy mówisz – pokazuj.
  11. Mów w sposób prosty.
  12. Wywieraj wpływ na ludzi.

 

Ten wykład będzie kontynuacją tego, co już powiedzieliśmy o komunikowaniu się. Dwanaście zasad, które zostały wyżej wymienione, możemy zamknąć czy też podsumować czwartym rozdziałem Ewangelii Jana. Jest to znana historia – Jezus i Samarytanka przy studni. Przyjrzyjmy się bliżej, w jaki sposób nasz Pan rozmawiał z tą kobietą, a będziemy mogli wyodrębnić kilka punktów podających sposoby komunikowania się:

  • Przyciągnij ich uwagę (wiersz 7)

Pan Jezus właśnie to uczynił, przyciągnął uwagę samarytańskiej kobiety. „Jezus rzekł do niej: Daj mi pić!” Tymi słowami sprawił, że jej wzrok, słuch i myśli zostały skierowane na Jego osobę.

  • Podtrzymaj zainteresowanie (w. 10)

Kiedy głosisz, staraj się koncentrować uwagę ludzi przez cały czas. Może to sprawiać także tobie satysfakcję i być bardzo wesołe. Jeżeli użyjesz nawet trochę zwariowanych pomysłów, nie będzie to wcale nie duchowe. „Odpowiadając jej Jezus, rzekł do niej: Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej”. Jezus podtrzymywał zainteresowanie tej kobiety i ty także musisz to robić, kiedy mówisz.

  • Stwarzaj pragnienie (w. 13-14)

Pan Jezus powiedział: „Jeżeli tego się napijesz, nigdy pragnąć nie będziesz”. Dlatego staraj się wywołać w sercu słuchaczy pragnienie.

  • Doprowadź ich do przekonania (w. 16-17)

Kiedy Jezus powiedział do tej kobiety, by przyprowadziła swojego męża, ona odpowiedziała: „Nie mam męża”. Wówczas On stwierdził: „Prawdę powiedziałaś. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem”. Doprowadził ją do przekonania, iż żyje w grzechu. Jest to moment uświadomienia ludziom potrzeby zmiany w ich życiu.

  • Wymagaj reakcji, odpowiedzi (w. 21)

Jednym z największych błędów, jaki popełniają mówcy jest to, że wygłaszają kazanie czasami wręcz naukowe, ale nie oczekują od ludzi żadnego działania. Coś takiego jest po prostu stratą czasu. Kiedy nauczam na temat modlitwy, mam taki zwyczaj, że na koniec rozdaję karteczki i mówię: „Bóg chce, abyś każdego dnia spędził czas na modlitwie. Moim pragnieniem jest, abyście teraz na tej karteczce napisali swoje imię i nazwisko oraz ile czasu zamierzacie oddać Bogu każdego dnia”. To zmusza ludzi do jakiegoś działania. Nie pozostawia ich obojętnych na to, co usłyszeli. Jest wiele różnych sposobów, dzięki którym można wymóc na słuchaczach reakcję. Nie muszą one wcale ograniczać się do podniesienia ręki czy zachęcenia ludzi, by wyszli do przodu. Można na przykład dać młodzieży jakieś zadanie, z wykonania którego będą musieli zdać relację na nabożeństwie. Można też to zrobić w sposób zabawny, powiedzieć, że jeśli do przyszłego tygodnia nie zaświadczą trzem osobom, to zostaną obrzuceni makaronem. Używaj swojej wyobraźni, doprowadzaj słuchaczy do podjęcia decyzji.

Komunikowanie się to nie jest tylko dawanie czegoś z siebie. Ono zyskuje swoją pełnię dopiero wtedy, kiedy słuchacz czegoś się nauczy. Te pięć zasad porozumiewania się, z których korzystał Pan Jezus, jest bardzo znanych, ja uczyłem się o nich już w szkole biblijnej. Wcześniejsze 12 punktów, o których mówiliśmy, to jakby rozszerzona wersja tych pięciu zasad. Musicie zdać sobie sprawę z tego, iż słowa wypowiadane pod namaszczeniem Ducha Świętego mają wpływ na zmianę życia ludzi. Chciałbym, abyście zwrócili uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną rzecz – istnieje ogromna różnica pomiędzy mówieniem po prostu, a mówieniem z autorytetem. Dlatego też w dalszej części tego wykładu mam zamiar skupić się właśnie na tym, jak mówić z autorytetem.

  1. Nie można mówić z autorytetem, jeśli nie ma się czystego sumienia.

Opowiem wam pewną historię, która wydarzyła się w moim życiu. Wstydzę się tego, ale wierzę, że to może się wam przydać:

Mój ostatni rok w szkole biblijnej. Razem z kolegą zawsze po zajęciach sprzątaliśmy gabinety, a w czasie weekendów jeździliśmy do zborów i głosiliśmy kazania na spotkaniach grup młodzieżowych. Byliśmy „mężami Bożymi pełnymi Ducha i mocy“. Mówiliśmy młodzieży, jak żyć dla Boga. Wszystko mieliśmy poukładane. Zbliżał się koniec mojej nauki, ale niechętnie oczekiwałem na końcowe egzaminy. W szkole byłem zaangażowany w różnego rodzaju organizacje i kluby: wydawanie gazetki, misja, prowadzenie kroniki. A co najważniejsze, w dzień po ostatnim egzaminie żeniłem się. Bardziej czekałem na ślub niż na ten egzamin. Pewnego wieczoru sprzątając wszedłem do biura jednego z moich profesorów. Nie lubiłem tego nauczyciela, wydawało mi się, że nie potrafi wykonywać swojego zawodu. Nie daje z siebie wszystkiego. Miałem z nim dwa przedmioty: Wstęp do proroctwa i Atlas biblijny. Wyobraźcie sobie zajęcia o godzinie siódmej trzydzieści. Czy próbowaliście kiedyś o tej porze studiować Księgę Objawienia? Albo czy próbowaliście studiować kiedyś mapy biblijne przez cały semestr? Dla mnie to było strasznie nudne, nie przychodziłem na zajęcia kiedy tylko mogłem. I właśnie wtedy sprzątając zobaczyłem na biurku tego profesora dwa zeszyty, na których były wypisane nazwy owych przedmiotów. Oto stoję tam, ja przywódca, lider w szkole biblijnej, już ordynowany na duchownego. Nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło, zamknąłem drzwi, otworzyłem zeszyty i spisałem wszystkie pytania przygotowane na końcowy egzamin. Potem schowałem je do kieszeni i poszedłem sprzątać pozostałe gabinety. Tego tygodnia jak zwykle pojechaliśmy z kolegą zwiastować Ewangelię. Mówiliśmy młodym ludziom, jak żyć dla Boga, byłem śmierdzącym hipokrytą. Przystąpiłem do tych egzaminów, dostałem z obu piątki. Skończyłem szkołę otrzymując nagrodę. Ożeniłem się i pojechaliśmy w podróż poślubną. Usługiwałem na obozie młodzieżowym, jako doradca duchowy, a później zostałem pastorem młodzieżowym w jednym ze zborów. Przez ten cały czas usprawiedliwiałem się przed sobą i mówiłem: „Wyznałem to, więc jest już przykryte krwią“. Ale czasami nie wystarczy wyznać tylko Bogu. Jeśli zgrzeszysz przeciwko człowiekowi, musisz to wyznać również człowiekowi. Pewnego razu modliłem się w piwnicy mojego zboru, mówiąc: ”Boże chcę przekazywać Twoje Słowo w mocy, pod namaszczeniem Ducha Świętego. Chcę, aby moje słowa zmieniały życie ludzi“. Wtedy Pan Jezus przypomniał mi tamto wydarzenie. Na nic się nie przydało zepchnięcie go gdzieś w „tył“ mojej głowy, byłem winny oszustwa w swoim sumieniu. Wiedziałem, co będę musiał zrobić. Zadzwoniłem do tego profesora. Bardzo się ucieszył z mojego telefonu. Rozmawialiśmy przez kilka minut o tym, jak mi się powodzi w roli duchownego, ale ja wiedziałem, co muszę mu powiedzieć. Mój głos drżał, kiedy mówiłem mu o tym. Przyznałem się do wszystkiego. On odpowiedział: „Tak Gary, to bardzo poważna sprawa. Powiem o tym komitetowi nauczycielskiemu“. I wiecie co się stało? Oblali mnie z tych dwóch przedmiotów. Musiałem przeczytać jeszcze więcej książek, napisać jeszcze więcej prac, zapłacić pieniądze. Bardzo się tego wstydzę, ale teraz, kiedy stoję przed wami, czuję się dobrze. Bo wiem, że mam czyste sumienie. Może i tobie Bóg przypomina coś, z czym powinieneś się rozprawić. Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie będziesz mógł przemawiać w mocy.”

Nieczyste sumienie wywołuje u nas poczucie winy, a ono:

  • przynosi lęk, zniszczenie, złą motywację i porażkę; czytamy o tym w 1 Liście do Tymoteusza 1,19: jest tam mowa, jak wielu z wierzących stało się duchowymi rozbitkami;
  • zasłania nam oczy i przeszkadza w utrzymaniu kontaktu wzrokowego; jeśli chcesz przemawiać z autorytetem, to musisz mieć „czyste oko”, bo twoje nieczyste sumienie spowoduje, że poselstwo, które przekazujesz stanie się kompromisem; Saul szedł na kompromis w tym, co zwiastował, twierdząc, że to lud go zmusił i przez to stracił umiejętność mówienia z autorytetem, natomiast Dawid zareagował w zupełnie przeciwny sposób; czasami kaznodzieje zaczynają głosić swoje teorie, a nie to, co jest napisane w Biblii, bardzo ostro wypowiadają się na temat rzeczy, z którymi sami mają problemy – dzieje się tak, ponieważ mają nieczyste sumienie;
  • sprawia, że nie widzimy Bożych dróg (Mt 5,8).
  1. Jeśli chcesz przemawiać z autorytetem, to wypowiadaj Słowo Boże.

Posługuj się Pismem Świętym. Przypomnijcie sobie, co Billy Graham powtarzał w trakcie swoich kazań: „Biblia mówi i to jest nasz jedyny autorytet.” Kiedy przemawiasz do młodzieży, powtarzaj często: „Biblia mówi!” Być może oni nie będą wierzyć Biblii, ale Biblia wierzy w nich. Gdy posługujesz się autorytetem Biblii, to wypowiadasz słowa z mocą, która jest większa niż ty. Jeżeli będziesz wypowiadać Słowo Boże, ono będzie docierało do słuchaczy, osądzało ich myśli, dotykało się serca i uczuć.

Nigdy nie zapominaj o następujących rzeczach:

  • najwyższa władza należy do Pana;
  • jesteśmy myśli Chrystusowej (1Kor 2,16);
  • mamy mówić jak wyrocznia Boża (1Piotra 4,11);
  • Słowo Boże rozpoznaje Boga (Hbr 4,12).
  1. Przemawiaj do sumienia.

Taką metodą posługiwał się Paweł. W 2Kor 4,2 czytamy o tym, że polecał on samego siebie sumieniu ludzi przed Bogiem. Przemawiając do sumienia doprowadzisz ludzi do przekonania. Jeśli będziesz przemawiał do sumienia, to odkryjesz korzeń problemu (Dz 8,20-23). Kto z was uwierzy mi, jeżeli stwierdzę, że zrywając jednego roku z jabłoni wszystkie jabłka, za rok wyrosną na niej pomarańcze? Nie stanie się tak, ponieważ jedno drzewo daje owoce jednego rodzaju. Przyrównajmy ten obrazek do naszego życia. Często ludzie wychodzą na środek z prośbą o modlitwę, jednocześnie nie pozwalając Bogu, by im przebaczył. On zrywa owoce ich działań, jednak za jakiś czas wyrośnie to samo. Dlaczego? Bo nie dotarliśmy do korzenia! Jednym z największych problemów naszego Kościoła jest to, że bardzo wielu kaznodziejów głosi do „owoców”. Tylko Boże Słowo ma moc odmienić korzenie. Przemawiając, odwołuj się do uczuć, umysłu, woli, sumienia.

Wszystkie problemy młodych ludzi możemy sprowadzić do trzech podstawowych: nieczystości moralnej, chciwości i zgorzknienia. Czas buntu u nastolatków bardzo często jest spowodowany nieczystością moralną albo zgorzknieniem wobec ludzi mających władzę, autorytet. Są uparci wobec starszych, ich serca są zatwardziałe, pełne chciwości i pychy. Te grzechy często przychodzą grupowo, młody człowiek zostaje nimi osaczony. Jeżeli chcemy tym ludziom pomóc, musimy dotrzeć do korzenia problemu. Jedną z metod jest zadawanie pytań. Umawiasz się z kimś takim na rozmowę i pytasz: „Czy mogę ci zadać osobiste pytanie?” Jeśli otrzymasz twierdzącą odpowiedź, możesz brnąć dalej: „Czy będziesz szczery?” Później zaczynasz zadawać pytania z tych trzech dziedzin, o których mówiliśmy. Musisz nauczyć się zadawać pytania tak, żeby dotrzeć do sedna problemu.

  1. Mów na podstawie doświadczenia. Mów o swoim życiu.

Każdy z nas ma poselstwo swojego życia. Rzeczy, przez które ty przeszedłeś mogą okazać się pomocą dla innych (1 Jana 1,3; Jana 9,25).

Sposób wykorzystania “poselstwa życia”:

  • mów o swoich osobistych kłopotach, trudnościach;
  • tłumacz, w jaki sposób próbowałeś je rozwiązać;
  • przedstaw Boże rozwiązanie tego problemu;
  • mów o efektach, skutkach.
  1. Podawaj jasne, wyraźne fakty.

Wypowiadaj prawdę w miłości (Ef 4,15). Unikaj słów, które mogą kogoś urazić. Mów językiem potocznym. Kiedy przemawiasz, nie musisz używać wielkich słów czy teologicznych zwrotów. Staraj się, by słuchacze cię rozumieli. Mów precyzyjnie.

Jeśli opowiadasz jakieś wydarzenie, niech ono będzie prawdziwe. Uważaj na to, co cytujesz. Gdy ktoś ci opowie, że gdzieś w Północnej Norwegii wykopano dziurę, z której wydobywały się jęki piekielne, to lepiej poszukaj dokumentacji tego faktu. Takie rzeczy sprawiają, że Ewangelia wygląda głupio. Albo jeżeli ktoś ci opowiada, że jedna osoba wzięła pasażera i był to anioł, który w pewnym momencie zniknął z samochodu i tak w ogóle na tej drodze to już czwarty przypadek – to lepiej dowiedz się nazwiska osoby, której się to przydarzyło i postaraj się o list potwierdzający. Boże Słowo jest prawdziwe i bardzo precyzyjne, dlatego nie powinieneś posługiwać się jakimiś głupimi historyjkami. Mów to, co zgodne z prawdą, nie zanieczyszczaj Ewangelii!

  1. Wypowiadaj słowa łaski, ale niech to będą słowa pełne soli.

„Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma (ang. pełna łaski), zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu” (Kol 4,6). Sól powoduje ciekawość, chęć poznania prawdy, stwarza pragnienie. Łaska, uprzejmość motywuje ludzi do wykonywania Bożej woli. Sól sprawia, że ludzie nie podejmują pochopnych decyzji. Mają twardy grunt pod stopami. Są w stanie poświęcić się, zdeklarować.

Niektórzy ludzie mówią tak uprzejmie, że zapominają powiedzieć innym o piekle. Wyobraźcie sobie taką historię. Pewien pan wsiada do samolotu, podchodzi stewardessa i podaje mu spadochron mówiąc, że on ułatwi jemu życie, uczyni go szczęśliwym człowiekiem, da nową radość. Ten pan wkłada spadochron, ale niezbyt dobrze się w nim czuje, nie może wygodnie usiąść w fotelu, nie może jeść. Ludzie zaczynają się z niego śmiać. W końcu zaczyna się zastanawiać, co miało go w tym spadochronie uszczęśliwić i zdejmuje go. Ale kiedy powiemy temu samemu człowiekowi: „Załóż ten spadochron, bo za pięć minut urwie się skrzydło! Będziemy musieli skakać z wysokości 11 kilometrów!” Wówczas on nie bacząc na śmiech innych, pokonując wszelkie przeciwności, nie tylko założy ów spadochron, ale także będzie wytrwale go nosił. Jeśli więc ty będziesz głosił, że Bóg czyni życie szczęśliwym, bezproblemowym, wkrótce ludzie, którzy ci uwierzyli, zawiodą się i „zrzucą spadochrony”. Oni muszą wiedzieć, jaki będzie koniec. Powiedz im, że kiedy Jezus przyjdzie, będziemy musieli stanąć przed sądem i jeśli ich imiona nie będą zapisane w Księdze Żywota, to znajdą się w piekle. Odejdą do wiecznego, ognistego jeziora! Czy teraz jesteście w stanie zauważyć równowagę pomiędzy łaską, uprzejmością, a solą?

  1. Mów w Duchu Świętym (Ef 6,19-20).

Jeżeli chcesz, by twoje zwiastowanie było pod pomazaniem Ducha Świętego, musisz pamiętać o trzech rzeczach:

  • bądź pełen Ducha Świętego (Ef 5,19);
  • nie zasmucaj i nie gaś Ducha Świętego;
  • sprawdzaj każde przeżycie, doświadczenie z Pismem Świętym.

Na zakończenie tego wykładu chcę się z wami podzielić jeszcze kilkoma uwagami, które są wynikiem kilkuletniego doświadczenia.

Musimy pamiętać, że wszyscy zaczynamy jako ludzie młodzi. Młodzi wiekowo i młodzi w Panu. Oczywiste jest, że nasz autorytet będzie wzrastał z wiekiem, poznaniem i działaniem Ducha Świętego. To jest naturalny postęp. Pamiętam jednak, że kiedy moi przyjaciele i ja byliśmy młodzi, już przemawialiśmy na obozach, dlatego że Słowo Boże jest niezmienne, Duch Święty się nie zmienia. Wydaje mi się, że wtedy mówiłem z takim samym autorytetem jak dzisiaj. Miałem mniej doświadczenia, ale przez to chyba bardziej polegałem na Duchu Świętym. Pamiętam pierwszy obóz, który razem robiliśmy jeszcze jako bardzo młodzi ludzie, przez cały czas jego trwania Duch Święty działał. Nie poprzestawaliśmy, dopóki każda młoda osoba nie została napełniona Duchem Świętym i nie mówiła obcymi językami. Chcę wam powiedzieć, że wasz autorytet jako osoby będzie wzrastał z wiekiem i doświadczeniem. Lecz autorytet, w którym przemawiacie – Słowo Boże – zawsze jest taki sam, największy i niezmienny.

Następny problem, z jakim się często spotykamy, to obawa przed reakcją starszych zboru. Mamy tutaj dwie możliwości. Po pierwsze możemy zachęcać tych braci w miłości do zmiany poglądów, po prostu zwiastować im Słowo albo też w ostry sposób wystąpić przeciwko ich zatwardziałości w poglądach. Jednak musimy wiedzieć, że to drugie rozwiązanie nie jest właściwe, nie zgadza się z tym, co mówi Biblia. Jest w niej napisane, aby nigdy nie napominać i nie ganić starszego. Musi tutaj zachodzić pewna równowaga i w niej powinniśmy kroczyć. Naszym zadaniem jest zwiastować w autorytecie, ale też zdać sobie sprawę z tego, że starsi pewnych rzeczy nie przyjmą. Oni często będą wychodzili z założenia – ty jesteś młody i nie wiesz wielu rzeczy, a nasz wiek ustanawia rację. Aby to lepiej zilustrować, opowiem wam dwa przykłady.

Pierwszy mówi o pewnej małej wiosce położonej nad jeziorem pośród gór. Pewnego razu jeden z jej mieszkańców, młody chłopak, postanowił zwiedzić okolicę. Wszedł na szczyt jednej z gór i zobaczył jeszcze większe jezioro niż to, nad którym mieszkał. Było w nim mnóstwo ryb i niesamowicie przezroczysta woda, płynąca ze źródła. Wprost idealne miejsce do osiedlenia się. Pobiegł do swojej wioski i powiedział: „Przenieśmy się w nowe miejsce, tam jest źródło i nigdy nie zabraknie nam wody i pożywienia”. Jednak wszyscy starsi z tej wioski sprzeciwili się: „Przecież tutaj mamy jezioro, niczego nam nie brakuje”. Minął pewien okres czasu, nastała susza i to małe jeziorko wyschło, a wioska obumarła. Chłopak przewidywał, że tak się stanie, chciał uchronić swoich współmieszkańców przed śmiercią, lecz oni nie chcieli go słuchać.

Drugi przykład związany jest ze Szwajcarią i zegarkami. Jakieś dwadzieścia lat temu Szwajcarzy produkowali najlepsze na świecie zegarki. Zapełniali 65% przemysłu w tej dziedzinie. Właśnie wtedy, kiedy najlepiej im się powodziło, przyszedł do producentów pewien młody człowiek i powiedział: „Wynalazłem nowy zegarek, bez sprężyny, nie trzeba go nakręcać”. Oni z oburzeniem odparli: „Nam nie potrzeba takich urządzeń, mamy swoje, stare i wypróbowane”. Temu młodemu Szwajcarowi nie pozostało nic innego, jak tylko sprzedać patent dwóm zagranicznym firmom. Jedną z nich była firma „Seyko”. Dzisiaj Szwajcarzy mają tylko 10% rynku zegarkowego, pozostałe 50% należy do Japonii i Stanów Zjednoczonych, a wszystko to opiera się na wynalazku pewnego młodego Szwajcara. Powiem wam jeszcze tylko, że był to zegarek kwarcowy.

Te przykłady pokazują nam, że starsi ludzie mogą nie mieć racji. Jednak nigdy nie zapominajmy o tym, iż my również się zestarzejemy. Jesteśmy winni, zgodnie z tym, co mówi Biblia, szacunku i posłuszeństwa starszym ludziom.

Następna rzecz, na którą chciałbym zwrócić waszą uwagę jest zapisana w Liście do Efezjan 5,4: „Także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją…” Kluczowe stwierdzenie: „które nie przystoją”. Jest to kolejna rzecz, w jakiej trzeba znaleźć równowagę. Trzeba we właściwy sposób wykorzystywać czas, na wszystko jest właściwa pora. Uważam, iż każdy może przesadzić z dowcipami, za bardzo się wygłupić. Jednak jeżeli będziemy zbyt ostrożni, staniemy się po prostu nudni. W Przypowieściach 15,13 napisane jest „Wesołe serce działa jak lekarstwo, rozwesela oblicze”, a w 2Kor 1,24 czytamy: „Jesteśmy współpracownikami waszymi, abyście radość mieli”. Kiedyś zwiastowałem w pewnym kościele. Po nabożeństwie podszedł do mnie jeden z braci i powiedział: „Dzisiaj ludzie za dużo się śmieli, a sprawy Boże są poważne”. Wtedy postawiłem mu pytanie: „Gdybym zapytał twoją żonę czy przyjemnie się z tobą żyje, to co bym usłyszał?” Nie wiedziałem, że jego żona stoi z tyłu mnie. Ona postanowiła udzielić odpowiedzi. Brzmiała ona mniej więcej tak: “Nie, wcale się z nim przyjemnie nie żyje! Radość Pana jest naszą siłą!” Oczywiście nie możemy dopuścić do głupoty, niech waszym przewodnikiem będzie sumienie. Pamiętajcie, że Jezus zawsze był tym, który daje radość.